11 lipca 2009

… mania czytania …

A raczej ostatnio mania kupowania i czytania książek. Pół wypłaty wydałam w ostatnim miesiącu na książki dla siebie i męża. Zaczynam się zastanawiać czy to nie choroba : ), a w dodatku grzebiąc po blogach książkowych stworzyła się kolejna lista zakupów – ratunku!! Będę musiała niedługo pomyśleć o tym jak zdobyć kolejne miejsca na książki w moim małym mieszkanku.
Wczoraj skończyłam czytać kryminał „Ślepa zemsta” Erica Spindler – książka łatwa, przyjemna i intrygująca – czyli taka jakie najbardziej lubię.
Bo ja generalnie nie mogę powiedzieć o swoim książkowaniu, że czytam superambitne pozycje. Dzieje się tak, ponieważ mój zlasowany mózg, poza pracą czy czynnościami z nią związanymi, musi odpocząć – dlatego właśnie w wolnym czasie czytam to co sprawia mi przyjemność. Zdarza się, że czasami książka mi nie idzie, jest za ciężka czy po prostu nie przypadła do gustu – wtedy bez żalu przestaję ją czytać, choćby było już dawno za połową. Mam też zazwyczaj zaczęte kilka książek. Czasami dlatego, że nie mam na daną nastroju, czasami dlatego, że ta która więcej waży czytana jest w łóżku, a lżejsza wagą w autobusie (w drodze do pracy).
Od wczoraj czytam „Gringo wśród dzikich plemion” Wojciecha Cejrowskiego – książka napisana bardzo fajnym językiem, z dużym poczuciem humoru (i o dziwo innego humoru niż mieliśmy okazję poznać z różnych programów Cejrowskiego – a które to programy zazwyczaj nie przypadały mi do gustu), przedstawiająca świat, będący dla mnie zagadką i który dzięki takim książkom mogę poznać i sobie wyobrazić (książka ilustrowana jest wieloma pięknymi zdjęciami).
Kolejka do przeczytania jest długaśna. A to ostatnie moje zakupy (z wczoraj):

I na koniec coś, co doprowadziło mnie do łez – ze śmiechu oczywiście, a co przyszło w jednym z łańcuszkowych maili jakiś czas temu. Wczoraj przeglądając dziennik Jandy, też trafiłam na ten tekst:

Książka kucharska dla mężczyzn: przepis na ciasto:
1. Z lodówki weź 10 jajek - połóż na stole ocalałe 7, wytrzyj podłogę, następnym razem uważaj!
2. Weź sporą miskę i wbij jajka rozbijając je o brzeg naczynia.
3. Wytrzyj podłogę, następnym razem bardziej uważaj! W naczyniu mamy 5 żółtek.
4. Weź mikser i wstaw do niego skrzydełka i zacznij ubijać jajka.
5. Wstaw od nowa skrzydełka do miksera, tym razem do oporu. Zacznij ubijać.
6. Umyj twarz, ręce i plecy. W naczyniu pozostały 2 żółtka, a dokładnie tyle potrzeba na szarlotkę.
7. Oklej ściany i sufit kuchni gazetami, meble pokryj folią, będziemy dodawać mąkę.
8. Nasyp 20 dkg mąki do szklanki, pozostałe 80 dkg zbierz z powrotem do torebki.
9. Sprawdź czy ściany i sufit są oklejone szczelnie, przystąp do miksowania.
10. Weź szybciutko prysznic!
11. Weź 4 jabłka i ostry nóż.
12. Idź do apteki po jodynę, plaster i bandaże. Po powrocie zacznij obierać jabłka. Przemyj jodyną kciuk!
13. Potnij jabłka w kostkę pamiętając, że potrzebujemy 2 jabłek, więc nie wolno zjeść więcej niż połowę! Przemyj jodyną palec wskazujący i środkowy.
14. Jedyne pozostałe jabłko pocięte w kostkę wrzuć do naczynia z ciastem, pozbieraj z podłogi pozostałe kawałki i przemyj wodą.
15. Wymieszaj wszystkie składniki w naczyniu mikserem, umyj lodówkę bo jak zaschnie to nie domyjesz!
16. Przelej ciasto do foremki, wstaw do piekarnika.
17. Po godzinie, jeśli nie widać żadnych zmian włącz piekarnik.
18. Po przebudzeniu nie dzwoń po straż pożarną! Po prostu otwórz okno i piekarnik.
19. Po tych traumatycznych przezyciach pozostaje tylko schlodzona zubrowka i sok jablkowy;-) - smacznego ;-))

M.

p.s. nie wiem czy tak każdy ma na początku, ale ja mogłabym dzisiaj to z trzy posty różne walnąć oprócz tych co już napisałam hi hi – taki początkowy zapał czy co??

4 komentarze:

  1. Hihihi, przepis na szarlotkę bardzo męski, już nie napiszę, że moi faceci tak zachowują się w kuchni, choć to prawda :)

    Znajoma ma męża, który lubi gotować ( ale ona dużo więcej czasu spędza w pracy )i robi to dobrze, wszystkie oczywiście zazdrościmy jej takiego męża. Znajoma zawsze kwituje te nasze ochy i achy krótkim stwierdzeniem - ale ja potem muszę posprzątać kuchnię :)))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Książki też dzielę w zależności od 'wagi słów' i sytuacji, a raczej stanu mego umysłu, trudno czytać coś ambitnego, kiedy co chwilę ktoś czegoś potrzebuje. Zdecydowanie jednak ostatnio za mało czytam !!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też za mało czytam niestety. (Ładne wyznanie pani bibliotekarki, nie ma co ;-D)
    Cejrowskiego wolę czytać niż oglądać. Polecam Ci też "Rio Anakonda"
    "Szarlotkowy przepis" znałam, ale z przyjemnością znowu się pośmiałam :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jej, poryczałam się ze śmiechu czytając męski sposób robienia szarlotki :) Cejrowskiego też lubię czytać i oglądać jego programy podróżnicze.

    OdpowiedzUsuń