Tak właśnie, dzisiaj skończyłam swoje pierwsze biscornu. Korzystałam z jednego z dziesiątków wzorów zamieszczonych u blogowej koleżanki. I jakie są moje pierwsze przemyślenia i nauczka na przyszłość – stanowczo lepiej robić na kanwie a nie unifilu (jeśli chodzi o szybkość pokonywania wzoru i trudności z krzyżykowaniem jedna do jednej nitki, poza tym ścieg robiony do zszywania wychodzi na takim materiale nierówno i są potem problemy natury niedokładności w zszywaniu), przy cięciu robiąc na unifilu trzeba zostawiać o wiele większy zapas niż pół centymetra bo zszywając i zaciągając nitkę najnormalniej w świecie pruje się materiał parszywie :(. A że ja potrzebuję dużego biscornu takiego z 9? kawałków to musi mi się to znacznie łatwiej wyszywać i zszywać niż to to na unifilu piiiii. Suma sumarum efekt mnie zadowala. Użyta nitka – to węgierka ręcznie cieniowana.

Jakiś czas temu za sprawą Krzysi i Basty postanowiłam dołożyć swoje trzy grosze do akcji Kołderkowej. Wiem że wyszywanie kwadracików, w przypadku mojego rozszczepienia jaźni na kilka kochanych technik i braku czasu na nie, nie byłoby możliwe – a i nie sprawiałoby mi przyjemności (a przy wyszywaniu nawet na cele charytatywne przyjemność muszę mieć). Dlatego postanowiłam od czasu do czasu wyszyć metki z logiem akcji (moja pierwsza w lewym dolnym rogu). Na farbiarskim spotkaniu Basia poprosiła mnie też o napisy na gotowym już kwadraciku – i tu miałam możliwość wypróbowania w praktyce boskiej tęczowej (jak jak uwielbiam tęczowe zestawienia kolorystyczne) nitki, ręcznie malowanej (ale kupowanej za ciężkie dolce za wielką wodą). Uważam że nitka sprawdziła się idealnie zwłaszcza na kołderkę poprawiającą nastrój. Podpisałam też metkę Basi, żeby było wiadomo kto cudnie tworzy efekt końcowy – dający uśmiech maluchowi. I tak oto zaczęłam dawać choć trochę siebie dla tej przefajnej akcji.

A na koniec chciałam wyrazić wielki podziw dla mojego małżonka, który dzielnie układa puzzle o których kiedyś tutaj pisałam. Jak widzę coraz większą (choć przecież to malutki procent całości) ułożoną płaszczyznę wody, z kawałków które jak sobie leżą tak oddzielnie to absolutnie nie odróżniają się, jak dla mnie, od siebie - to mam podejrzenia że używa On jakiejś kosmicznej mocy (jedi [czyt.dze daj] – bo jest fanem Gwiezdnych Wojen). Szacuneczek!!

M.