12 kwietnia 2015

... dawno dawno temu ...

... zrobiłam kilka biżuteryjek których nie pokazałam tu jeszcze.

Tak więc bez większych dywagacji proszę bardzo:

jako pierwszy naszyjnik jeż, który tak naprawdę powstał dzięki czynnej pomocy Jolinki, bo ja porwałam się z motyka na słońce, a dokładnie z za cienką nitką na za duże koraliki i jeżowa kula ni hu hu nie wychodziła. Wszystko robione jest ciągiem na szydełku, wzór pochodzi chyba z pierwszego numeru Beadingu Polska. Sznur zrobiony jest z 15 toho, a kula jeżowa z takich innych koralików hihi (precyzja dzisiaj moją druga naturą), w kolorze czarno zielono niebieskim - znaczy jeden koralik tak się mieni :).







... cdnn

M.

2 kwietnia 2015

... jestę malarko ...



...  a co nie mogę :) Zawsze marzyłam żeby malować ale kurde w kolejce po uzdolnienia chyba przegapiłam te plastyczne. I cóż pogodziłam się z tym dawno i stałam się odtwórcą - dlatego zawsze krzyżyki, koraliki czy inne takie były robione ze wzorów i schematów a nie tworzone w szale weny twórczej.


Kilka tygodni temu, przeglądając blogi lajfstajlowe wpadł mi w oczy sposób spędzania wolnego czasu z partnerem - malowanie obrazu techniką "malowanie po numerach" i odżyło we mnie pragnienie sprzed wielu lat, kiedy nie dysponowałam jeszcze środkami które mogłabym przeznaczyć na kupienie sobie takiej malowanki poważnej w jednym z plastycznych sklepów w centrum miasta. 

Wtedy często przechodząc obok sklepu wzdychałam do tej techniki. Pomyślałam sobie "mam kasę, czemu nie spróbować" i tak w poszukiwaniach mych trafiłam do mojego ulubionego sklepu u Chińczyków (aliexpress.com - trzeba wyszukiwać painting paint by numbers), a tam do wyboru do koloru tego dobra. Trochę zajęło mi podjęcie decyzji o tym, który obraz chcę namalować jako pierwszy. Padło oczywiście na mojego ulubionego Leonida Aframova. Na zamówienie z dalekiego wschodu czeka się około 3 tygodni.
W związku z tym, że przesyłka jest darmowa obraz, a właściwie wzór obrazu na płótnie, przychodzi bez drewnianej ramy, w zestawie są farby akrylowe oraz 3 pędzelki oraz papierowy, bardzo przydatny wzór). Nabicie płótna na ramę nie jest problemem, wystarczy mieć zszywacz tapicerski i dwie pary rąk :)


Jako, że nie znalazłam nigdzie informacji jak się powinno malować, znaczy czy najpierw jasne czy najpierw ciemne czy jak, to zaprzęgłam intuicje i zaczęłam od czarnego a potem już leciałam jak popadnie, choć biały i następny kremowy malowałam raczej na końcu danego fragmentu. Jak widać zaczęłam od prawego górnego rogu i już teraz wiem że będąc praworęczną powinnam zacząć od lewej strony, żeby nie uwalać się co i rusz farbą naniesioną na płótno.



Farby w zestawie w zupełności wystarcza na obraz, nie trzeba jakoś specjalnie się oszczędzać, choć wiem to już po namalowaniu, bo w trakcie miałam dyga, że nie starczy jakiejś farby. 



Malowałam najmniejszym pędzelkiem z tu widocznych na zdjęciu, czasem zmieniając go na ciut większy.I tak sobie w duchu myślałam, że to prawie jak w wojsku szorowanie łazienki szczoteczką do zębów. 


Nawet sobie nie wyobrażacie jak bosko było realizować swoje stare i gdzieś daleko zakopane marzenie. Bawiłam się przy tym jak dziecko, które po raz pierwszy dostało farby i próbuje coś z nich stworzyć.


Obraz Leonida Afremova, jak większość jego dzieł złożony jest z plam, i tak siedząc z nosem w płótnie widziałam tylko te plamy, skupiając się na tym, żeby znaleźć ten sam numerek jak najwięcej razy za jednym otworzeniem słoiczka z farbą (akryle bardzo szybko schną więc nie wykładałam farb na jakąś paletę). Jak wracałam do swojego centrum dowodzenia - na kanapę nagle ukazywała się na obrazie przestrzeń, perspektywa i zarys konkretnych przedmiotów i to było takie wow na maksa.


Pierwotnie obraz miał pójść do tak zwanej szuflady, ale tak mi i mężowi się podoba, że zawisł sobie w przedpokoju - w jedynym miejscu gdzie mógł być zawieszony tak naprawdę i teraz ze swojej kanapy kiedy tylko mam chęć mogę na niego zerkać.


No i to dopiero początek przygody z tak zwanym moim kolorowankowo - malarstwem. Kolejny obraz już mam w domu, a dwa następne fruną z Chin.

KAŻDY Z NAS MOŻE BYĆ MALARZEM :) (nie tylko pokojowym)

M.