30 czerwca 2013

... wygrane ...

Ostatnie tygodnie oprócz tego, że były bardzo dla mnie ciężkie, bo czasami bywało tak że w połowie schodów do mojej pracowni miałam ochotę usiąść i ryczeń z niemocy i braku sił na cokolwiek. Ale były to też tygodnie, kiedy zdarzyły się magiczne dla mnie rzeczy. Aż nie wiem od czego zacząć :)

Może od tego co dało mi największą radość, ponieważ najpierw ściągnęło ze mnie potężny, niezrozumiały dla mnie stres i nieopnowane zachowania mojego ciała w obliczu stresu, które mnie przerażały. Zdałam wreszcie prawo jazdy. I moja radość z tego powodu jest wielka!!!


Pamiętacie dawno dawno temu w okolicach września pisałam o mereżce do konkursowej sukni Modrzejewskiej.


Otóż chcę się Wam pochwalić i wyrazić moją wielką dumę - Paweł zajął drugie miejsce w konkursie na rekonstrukcję sukni Heleny Modrzejewskiej. Więcej informacji znajdziecie u Pawła na fejsie tutaj. Tu oczywiście pokażę również fotki wykonane, na gali rozdania nagród w Pałacu Wilanowskim, na wystawę do obejrzenia na miejscu w Wilanowie serdecznie zapraszam - bo warto zobaczyć na żywo.






Warto zwrócić uwagę, że cały rekonstruowany strój składał się z kilku części z bielizny, która w tamtym okresie była dosyć obszerna - pantalony, koszulka oraz gorset (to wszystko Paweł też musiał uszyć), oraz sama sukienka, a dokładnie garsonka (chyba) bo składająca się z góry z kołnierzem i pelerynką wykonaną techniką koronki klockowej oraz spódnica, która na dole ma kilkanaście metrów taśmy mereżkowej (taśma ta oczywiście w górze stroju w wielu miejscach również jest zastosowana). Niesamowita rzecz!!

Jakiś czas temu wzięłam udział w konkursie organizowanym przez sklep makatka.pl na pracę patchworkową. A dowiedziałam się o nim z bloga Agnieszki. Szczerze powiedziawszy nie liczyłam na wiele, bo jakoś samoocena się gdzieś chyba zapodziała, ale kiedy dowiedziałam się że moja narzuta zajęła pierwsze miejsce podbudowałam się megastycznie (tak tak wiem że nie ma takiego słowa). Mowa tu o narzucie, którą pokazywałam tutaj. W momencie dotarcia do mnie informacji o wygranej nawet nie pamiętałam jakie są nagrody (bo zupełnie nie nastawiałam się na nie trlalalala). Ale w ciągu tygodnia przyszło ogromne pudło


w którym były takie oto cuda







Mam już kilka planów zwłaszcza na ten duży zestaw materiałów - powstanie z nich narzuta dla mojej kochanej Sylwusi - siostry. Druga na razie się nie upomina uf uf (jak znam życie do momentu kiedy to przeczyta :))

I na koniec zaskoczenie bo napisała do mnie redakcja lubimyczytac.pl z propozycją przysłania mi przez wydawnictwo Znak, trzeciej części trylogii Anny Ficner - Ogonowskiej "Zgoda na szczęście". O pierwszej części pisałam tutaj (dzisiaj linkowy post :)). Czytam zawzięcie i mam banana na twarzy, że takie rzeczy przychodzą do mnie, bez proszenia zakładania specjalnych recenzenckich blogów.

tak wygląda książka wysyłana przed sprzedażą


Zaczynam wakacje (dosyć długie) więc jednym z moich pierwszych urlopowych postanowień jest ... tak, tak pisanie regularnie bloga, bo pomysłów na posty bardzo dużo.

Cieszę się że jesteście.
M.

28 czerwca 2013

... Bloglovin uwaga ...

Ważna rzecz o której nie wiedziałam wcześniej - a mianowicie korzystając z bloglovina a dokładnie przechodzić z niego do kolejnych blogów na liście trzeba zrobić następującą rzecz aby nasze komentarze znalazły się na BLOGERZE a nie na bloglovinie:

  

Należy skasować krzyżykiem po prawej stronie pasek bloglovinu (czyli jakby nakładkę), aby komentarze zostawały na blogu a nie gdzieś indziej. Przynajmniej mi na tym bardzo zależy, żeby słowa od Was do mnie szły na bloga a nie gdzieś w eter.

Dzięki Joli jeszcze jeden sposób na zupełne zlikwidowanie tej ramki:
Na swoim koncie Bloglovina: Settings -> na samym dole pod 'Other' zmieniamy opcję za The Bloglovin' frame na: "I don't want the frame" -> Save settings

Mam nadzieję że pomogłam :)

M.

27 czerwca 2013

... zabierają nam ...

Być może już wiecie - ale przypomnieć nie zaszkodzi. Od pierwszego lipca nie będzie działała usługa na blogerze dotycząca obserwowania blogów, a tym samym będąc w panelu sterowania nie będzie nam się wyświetlała lista nowych postów z naszych ulubionych blogów. Oczywiście jak każda taka zmiana są plusy dodatnie i plusy ujemne takiej sytuacji. 
Plusy ujemne to to, że trzeba będzie się uczyć korzystać z czegoś innego.
Plusy dodatnie to to, że będzie można wreszcie obserwować więcej niż 300 blogów i nie kombinować jak zrobić, żeby jednak tych obserwowanych było więcej :)

Ja testuję właśnie dwa zastępcze cosie:
BLOGLOVIN http://www.bloglovin.com/, który na razie bardziej mi podchodzi, rejestracja i importowanie obserwowanych blogów ze swojego czytnika obecnego (który ma zniknąć 1 lipca) jest bardzo prosta i intuicyjna.
FEEDLY http://cloud.feedly.com/#latest też dosyć szybko można sobie założyć tam konto i ściągnąć obserwowane z czytnika.

Jeśli będziecie mieli takie, życzenie możecie za subskrybować mój blog poprzez przyciśnięcie tego dużego błękitno - białego przycisku po prawej stronie na górze.

p.s. już niedługo wracam do regularności :)


M.

12 czerwca 2013

... właściwie nie wiem ...

Właściwie nie wiem jak się czuję z tym o czym Wam zaraz napiszę ... może pod koniec wpisu mi wyjdzie.
Otóż jak już wiecie że porwałam się za mega obraz w moim świecie nazywany "Marzeniem", po 25 godzinach wyszywania i postawieniu kilku tysięcy krzyżyków zaczęłam mieć wątpliwości. Dotyczyły one tego, że na 20ct aidzie wyszywałam jedną nitką i czy aby jak dojdę do ciemniejszych obszarów nie będzie badziewnych prześwitów. 


Pierwsze takie wątpliwości zignorowałam i wyszywałam dalej. Ale jak nie wyszywam to czasem zaglądam na grupy miłośników HEADów i tam zaobserwowałam że dziewczyny na tej wielkości aidy wyszywają dwoma nitkamia ... aaaaa zaczęło mi uwierać coraz bardziej. Pewnie pojawia się teraz pytanie - "ale co nie sprawdziła tego wcześniej" - oczywiście, że sprawdziłam używając bordowej nitki - więc dosyć ciemną, nie mam pojęcia czy jednak to był za jasny kolor czy moja wielka chęć już zaraz rozpoczęcia wyszywania przysłoniła mi obiektywny ogląd sytuacji - nie mam pojęcia. W każdym razie postanowiłam wziąć najciemniejsza nitkę w zestawie i spróbować raz jeszcze no i cóż wyszło jak widać - jedna nitka przy ciemnym kolorze, którego sporo jest we wzorze, nie jest wystarczająca do pokrycia. Wyżej są też krzyżyki dwoma nitkami - żeby zobaczyć różnicę.


Tak że nadeszła decyzja co robię dalej, jak pewnie możecie sobie wyobrazić, ogarnęła mnie rozpacz na samą myśl o tym że miałabym wypruć to co wyszyłam. Od razu miałam wizję rzucenia obrazka w kąt i omijania go szerokim łukiem. Postanowiłam jednak zadbać o swoją psyche oraz o dobre nastawienie do obrazka i zmieniłam materiał. Doszłam do wniosku, że zacznę jeszcze raz wyszywać tym razem na luganie 25ct, na której stanowczo i po kilku testach można wyszywać jedną nitką. Tamten zaczęty materiał postanowiłam pierwotnie wykorzystać do ciut mniejszego obrazka, tak żeby to co już zapełnione odciąć po prostu.
I tak oto jak w Dniu świstaka, znowu zabrałam się za wyliczenie materiału, przygotowanie go, pokratkowanie tu i ówdzie i zabrałam się dzisiaj do wyszywania. Żeby nie był zgrzytów zaczęłam w innym miejscu niż poprzednio i cóż wyszywanie na luganie to czyta przyjemność, mimo iż krzyżyki są mniejsze to pięknie się układają, a sam materiał nie jest tak pieruńsko sztywny jak aida. I przypuszczam, że już do niej nie wrócę, nie ma sensu marnować sobie takiego komfortu pracy jaki jest z luganą.


I teraz wróćmy do postawionego na początku pytania - jak mi z tym wszystkim jest? O dziwo jakoś szczególnie zła nie byłam, a teraz nawet uważam że świetnie się stało że to tylko 25h i tylko kawalątek wyszytego obrazka poszło no straty. A za to odkryłam, ponownie - bo to przecież nie pierwszy raz - że materiał na którym się pracuje bardzo ale to bardzo wpływa na jakość tej pracy.
Reasumując resetujemy to co było i zaczynam Marzenie od nowa :) Trzymajcie kciuki i bądźcie ze mną proszę :)

M.