24 maja 2015

... literki ...

Literek kilka powstało dawno dawno temu był Eryk:



potem Ernest:


i tu jeszcze jak pierwotnie wisiały literki, z moją siostrzyczką na pierwszym planie :)


a teraz dołączyła Zosia:


Niestety nadal jestem poszukiwaczką dobrej czcionki do szytych literek, i eksperymentuję i cały czas jeszcze to nie jest to co gdzieś tam z tyłu głowy mam. 
Poza tym są problemy z moim blogerem, nie pojawiają się od razu moje posty w liście czytelniczej czy na bocznych kolumnach czy w RRSach i jakoś to mi tak podcina skrzydła i  smutno :(

M.

20 maja 2015

... oceaniczna otchłań ...

... taki tytuł roboczy miał patchwork, nad którym niedawno pracowałam ...

Zamówienie na koc było dosyć konkretne, bo zarówno kolory jak i motyw zostały wybrane przez przyszłą właścicielkę patchworku. Jednak jak to zazwyczaj u mnie bywa, projekt musiał odleżeć swoje, a tym razem to nawet uprasowane i gotowe do pocięcia tkaniny leżały kawał czasu bo od drugiej połowy września 2012 roku kiedy to pisałam o patchgodzinie. Masakra jak ten czas szybko leci.
przykładowe bloki przed pocięciem

przykładowe bloki przed pocięciem
przykładowe bloki przed pocięciem

No ale w końcu nadjeszła wiekopomna chwila i zaczęłam projektować i wyliczać co i jak. I tak patchwork ma 48 kwadratów, które po uszyciu są przecinane na cztery części i ponownie zszywane. Tak, żeby w końcowym efekcie wymiar pasował do wielkości koca - spodniej warstwy - 150 na 200 cm. Każdy z 48 kwadratów był inny materiałowo, było wśród nich 4 rodzaje wzorów (szerokość pasków z których kwadraty powstały). Zużyłam w sumie 1088 paski różnej długości i szerokości.To tyle z matematyki patchworku. No chyba że dodam, iż stworzenie całego koca zajęła około 80 godzin.
wyżej pokazane kwadraty pocięte na 4 części


a po zszyciu wszystkich bloków:



Przyszywanie koca było udręką, i nigdy więcej nie podejmę się podszywania koca na spód patchworku. Jeszcze sobie to wiadomo jak coś się zawinie czy naciągnie to małe piwo wrrrr, nie było łatwo.



No i z górki, tylko około 8 metrów lamówki i juhuuu koniec.


I zadowolona właścicielka oceanicznej otchłani:




p.s. Kolejne dwa projekty już zaczęły się szyć, ale są bardzo długoterminowe więc jeszcze trochę im zajmie :)
M.