31 lipca 2013

… z przebojami do przodu …

Bo cóż to za życie jak nie ma kilku kłód pod nogami. Tak, tak piję do swojego olbrzyma którego musiałam zaczynać raz jeszcze. O przygodzie pisałam tutaj. Wyszywanie na nowej tkaninie idzie trochę wolniej bo przecież jest drobniejsza. Nie za bardzo orientuję się w którym miejscu obrazka jestem ale tak pi razy oko mniej więcej tu:


Próbuję i uczę się techniki parkowania, na podstawie filmików zamieszczonych gdzieś tam przez Joasię. No nie powiem ma to swoje plusy, bo zostawianie nitki tak gdzie powinien się zacząć następny krzyżyk o tym kolorze jest sprawniejsze niż zakańczanie jej. Niemniej jednak niezbyt przypadały mi do gustu wszechobecne nitki. Ale też zauważyłam, że jeśli odpowiednio poruszam się po schemacie to mogę w miarę unikać nitkowej egzystencji na hafcie. Tym razem staram się wyszywać dziesiątkami (a raczej setkami bo kwadrat ma 10x10 krzyżyków) oczywiście nie trzymając się tej zasady bardzo ściśle. I co mogę powiedzieć – stanowczo ten system wyszywania porządkuje pracę, łatwo mi odznaczyć na schemacie to co już zostało wyszyte, żeby nie pogubić się na zasadzie „a gdzie ja teraz jestem”.


Obecnie jestem u siostry i to że codziennie muszę rozkładać swój majdan wyszywankowy trochę zniechęca mnie to krzyżyków ale, ale jestem dzielna i nie poddaję się starając się postawić kilka krzyżyków dziennie :) Już mi się tęskni żeby coś konkretnego się ukazało, no ale na to trzeba jeszcze będzie chwilę poczekać.


M.