20 stycznia 2014

… pierwsza miłość …

… nie rdzewieje i to jest prawda. Pierwszą miłością robótkową są krzyżyki i obojętnie jak długo bym się nie wyszywała, kiedy wracam do krzyżyków czuję, że krzyżyki uwielbiam. Tak więc maszyna znowu odpoczywa a ja szaleję krzyżykowo w tej chili na tamborku trzy prace. Tak, tak aż trzy bo po co się ograniczać – życie jest za krótkie.

Sampler
Tu chyba widać najlepiej postępy pracy ponieważ wzór geometryczny jakoś szybciej przybywa. Jest świetnym relaksem pomiędzy plamami kolorowych krzyżykach na dwóch pozostałych pracach. Robi mi się go świetnie, zwłaszcza wtedy kiedy jestem bardziej zmęczona i nie muszę się mocno skupiać na wzorze.


Marzenie
O tak zacny obrazek, tylko że mimo iż poczyniłam pewne starania – zaczęłam od środka wzoru żeby było bardziej kolorowo i mniej monotonnie – to utkwiłam w zielonej plamie pierdyliona odcieni. A w związku z tym postępy nie są tak widoczne, ale to nic nie poddaję się, chociaż to co jest na trzecim tamborku może przyćmić trochę mój zachwyt marzeniem. 


Robiąc zdjęcie porównawcze efektów pracy uzmysłowiłam sobie, że koraliki tak mnie wessały że ja ponad 4 miesiące nie krzyżykowałam Marzenia - skandal!


Biblioteka
Zupełnie nowy wzór, który jak tylko po zakupie pojawił się na moim komputerze nie dawał mi spokoju, z żadnym innym (poza Marzeniem) tak nie miałam. I mimo, że to szalony pomysł zaczynać kolejnego olbrzyma to zaczynam. Dzisiaj postawię pierwsze krzyżyki. Mam już skompletowane mulinki, zostało obszyć materiał, aby zapobiec strzępieniu się i hajda. 



Dlaczego ten obraz mi się tak spodobał, Ci którzy znają mnie bardziej pewnie bez problemu by zgadli – ponieważ jest kwintesencją tego co naprawdę kocham – tęczowych kolorów, książek i krzyżyków :). Dane o obrazku we wpisie poświęconym tylko Bibliotece.

M.

14 stycznia 2014

… koralików czar …

W sytuacji kiedy ma się kumpelę ze sklepem pełnym koralików na podorędziu, to koralikowanie samo z siebie wchodzi w krew i człowiek tylko szuka, co by nowego można było poczynić. I tak powstają u mnie na warsztacie przede wszystkim bransoletki w dużych ilościach. Sklep Jolinki (tutaj) jest oczywiście w internetach, więc i Wy możecie nabywać i uzależniać się od koralików :).

Cofnę się do uroczego czasu wakacji, kiedy to spędziłam ponad miesiąc u siostry w UK. Oczywiście zabrałam wtedy wiele różnych robótek bo i druty i krzyżyki i koraliki (bo któż to może wiedzieć co się człowiekowi zamani robić w ciągu miesięcznego wyjazdu). Ale najczęściej jednak koralikowałam – z prostego powodu – siostra kochana nie mogła się zdecydować jakie kolory lubi najbardziej i robiłam jej bransoletki we wszystkich kolorach jakie akurat zabrałam ze sobą, żeby tak z przytupem i kolorowo było. 


I tak nawlekałam i szydełkowałam, robótki powstawały w ogrodzie, w łóżku, w samochodzie – gdzie się dało, a że były to najprostsze sznury to jakoś szło. 


Aby można było szydełkować w czasie drogi, lub po prostu nawlekać kiedy na nic innego nie ma się siły, wymyśliłam że będę nawlekać poszczególne kolory i koraliki na odpowiednio długiej nitce nawijałam na książki, które akurat były na podorędziu. I tu pytanie – kto pamięta tą serię książek z czasów dzieciństwa?? Moja mama je intensywnie kolekcjonowała, a my dzieci jakoś niezbyt często do nich zaglądaliśmy. Stanowiły na pewno element wystrój mojego mieszkania z dzieciństwa, teraz przeniosły się do Anglii.


Zrobiłam w sumie kilkanaście bransoletek dla siostry oraz dwie dla chłopaków. Bo jak się napatrzyli co wyprawiam przez cały miesiąc też chcieli mieć. Kubek więc dostał żółto-czarną według schematu nawlekania przez niego wymyślonego.


Dawid dostał bransoletkę turkusową z elementami barw białostockiej drużyny piłki nożnej (bo jest jej wielkim fanem). 


Następne w kolejności były bransoletki plecione igłą, uczyłyśmy się którejś niedzieli z dziewczynami tego właśnie wzoru. Nie wiem jak Wy, ale ja często nie ogarniam koralikowych wzorów graficznych, ktoś musi mi pokazać co i jak. Na  takim właśnie spotkaniu opanowałam bardzo ładny wizualnie splot, z którego powstało już kilka bransoletek i jeszcze pewnie kilka powstanie.

Dzisiaj pokażę czarno fioletową:


Do wykonania takiej bransoletki potrzebne są trzy rodzaje koralików: superduo, 8 toho i 11 toho.



Ostatnią moją miłością koralikową jest szydełkowy turek. Zawsze myślałam, że jest to takie skomplikowane, że nie dla mnie. A okazało się, po bliższym przyjrzeniu się, że turek jest banalnie prosty a w dodatku szybki strasznie i pierwszego wieczoru, kiedy się go nauczyłam trzasnęłam od razy 4 sztuki. Kilka jest jeszcze niewykończonych, ale już chce je pokazać.


Do zrobienia tych bransoletek używałam koralików fire polish 04 oraz 11 toho






CIESZĘ SIĘ, ŻE JESTEŚCIE ZE MNĄ :)
M.