21 sierpnia 2010

… więc chodź pomaluj mój świat …

Krzysia już pokazała swoje dzieła – malowane Aidy, dzisiaj i ja pokażę co namodziłam w czasie pierwszego epizodu z malowaniem nitek w krzysinej kuchni i pod Jej bacznym okiem.
Eksperymenty przeprowadzane były na białej Ariadnie i Mai (takiej polskiej perłówce). Muszę powiedzieć, iż jestem laikiem w dziedzinie kolorów, mieszanie ich to dla mnie zagadkowy świat (choć jakieś podstawowe zasady znam), ale razem z Krzysią, która przecież znana jest z pięknych mieszanek kolorystycznych czy to na Jej kartkach czy wyszywankach, dałam radę.
Rozgryzałyśmy przede wszystkim czerwienie i borda – bo cały czas (jak już u siebie pisała Krzysia) brakuje nam pigmentu dającego czystą czerwień, bez dodatków fuksji. Trzeba było trochę namieszać (czerwony+wiśniowy+żółty) żeby uzyskać choć odrobinę satysfakcjonujący odcień czerwieni. To ta na górze pierwszego zdjęcia. Poniżej na tej samej fotce pierwotnie miała być wojna fuksjowego różu i różu zgaszonego jakby odrobinę szarego – a tu proszę po saunie i kąpielach wyszła nitka po prostu cieniowana, a róże się do siebie upodobniły, tak że nie widać właściwie różnicy. Bo trzeba wiedzieć, że farbowanie to niespodzianki z ograniczoną możliwością – niby wiadomo jaki kolor ma wyjść ale czy wyjdzie i jaki wyjdzie jego odcień już nie wiadomo.

Następnie mamy – posługując się nomenklaturą Krzysi – winogrona i arbuza. Winogrona to zestawienie ciepłego fioletu z ciepłą zielenią trawiastą (uwielbiam taki kolor), natomiast arbuz to ten przygaszony, złamany szarością róż i zimny khaki. Mam jeszcze połączenie czerwieni z zielenią ale jakimś cudem nie mam zdjęcia tej nitki (a że baterie do aparatu się ładują tu musicie mi uwierzyć na słowo).

A tutaj mamy wspomnianą Maję #5. Wyżej - połączenie trzech różnych fioletów, i to jak widać zarówno w ciepłej jak i zimnej tonacji – miałam wielką chrapkę na spróbowanie takiej mieszanki i bardzo mi się podoba to połączenie fioletu, śliwki i takiego właściwie atramentowego koloru wpadającego w granat. Niżej to fiolet i fuksja – ostatnio ulubiane przeze mnie zestawienie.
Jak widać Krzysia miała racje – ja stanowczo bardziej wolę intensywniejsze kolory, może dlatego że i tak intensywnie kolorystycznie się ubieram więc ogólnie gustuję w takich klimatach. A na koniec dowód, że my nic nie wymyślamy i nie kupujemy tych nitek tylko same je tworzymy :)

A teraz coś na ząb (oj już dawno żaden wpis kulinarny nie zagościł tutaj – pewnie dlatego ,że nie gotuję hi hi) – jedno z ulubionych „potraw” mojego męża, który rzadko prosi o konkretne dania, a o to bywa, że prawie mnie błaga hi hi. Nazywamy je szumnie leczem, przygotowuje się je jakieś 15-20 min, a w dodatku jest to tanie, takie wręcz obozowe żarcie.
Podaję przepis porcji na dwie osoby:
- 2-3 duże cebule, pokrojone na półkrążki, podsmażonej na patelni (ja smażę na oliwie z oliwek) do momentu miękkości ale i chrupkości delikatnej (trzeba uważać żeby nie zaczęła się przypalać bo danie będzie gorzkawe),
- 1 czubata łyżka mąki – posypana na cebulę,
- 2 łyżki śmietany 12 lub 18stki – nałożonej szybko po mące. Następnie szybko trzeba wymieszać żeby mąka nie zaczęła przystawać,
- puszka kukurydzy konserwowej – wsypać to paćki cebulowo – śmietanowej,
- keczup – jaki i jego ilość zależy od gustów leczożerców – dla mnie najlepszy jest łagodny helmanz, ponieważ nie jest kwaśny na ciepło,
- 7 parówek pokrojonych w grubsze plasterki (ja jem tylko berlinki z Morlin) wrzuconych do różowo – pomarańczowo – żółtej brei. Wszystko trzeba zamieszać, posolić, zmniejszyć ogień, przykryć patelnię i czekać od czasu do czasu mieszając, aż parówki się zrobią gorące. Podawać na ciepło. Smacznego

M.

16 komentarzy:

  1. Piękne zestawy kolorystyczne! :) Za drugi i trzeci dałabym się posiekać! :) A "róże-czyli fuksja" akurat podobne mi wyszły ostatnio.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyobraziłam sobie Was dwie nad tymi garami z farbami... Normalnie jak czarownice z Makbeta!

    Niech w ukropie tym rozmięka:
    Żabie oko,łapki jeża,
    Psi pysk i puch nietoperza,
    Żądło żmii,łeb jaszczurzy,
    Sowi lot i ogon szczurzy,
    Niech to wszystko się na kupie
    Warzy w tej piekielnej zupie.
    Dalej żwawo!hasa!hej!
    Buchaj,ogniu!kotle,wrzej!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czarownice u Szekspira były trzy.
    Was było dwie, więc ta nieobecna wiedziała co robią tamte dwie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. ja to sie zawsze upajam tymi kolorowymi niteczkami czasami az szkoda ich uzywac :)

    OdpowiedzUsuń
  5. no tak, moje zarazy takiego żarełka nie tkną, a dla siebie samej..., a może się skuszę?
    Jakich farbek używacie? Bardzo mnie się podobują Twoje zestawy, to zdecydowanie moja kolorystyka, nie czyste róże(nie lubię), ale winogronko i arbuzik - miooodzio! I ta czerwień chwilami jeszcze nie ognista, acz.....
    znaczy gąbeczką na folijce?

    OdpowiedzUsuń
  6. No wreszcie pokazałaś, a tak mnie poganiałaś :)

    Monika,Ty czarownico;) zupełnie tak samo tylko inaczej, bo kocioł nowej technologii, zamiast paleniska gaz ustawiony na min. byle tylko pyrkało.....ale miotła stała w kącie, tak na wszelki wypadek :))))

    Farb używałyśmy takich jakie nam się trafiły w pewnym starym sklepie z farbami lub na allegro, szukajcie pod hasłem barwniki do tkanin, bo po wpisaniu farby do tkanin wyrzuca takie do malowania po tkaninach.

    Tak jeszcze pomyślałam, że skoro ktoś gotów jest poświęcić swoje ciało za kolorki to możemy mu pomóc w ich zdobyciu bez tak potwornego poświęcenia się ;) Magda, kiedy będziesz miała wolne ???

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak tak Krzysia dobrze rzeczy nie ma potrzeby poświęcania ciała :)
    A wolne - może we wtorek??

    OdpowiedzUsuń
  8. Ula - gąbeczką na folijce nie inaczej :) i maziasz i maziasz jak chcesz, tylko z tą uwagą że po saunie i kąpielach są bardziej wyblakłe :)

    OdpowiedzUsuń
  9. nie, tego nigdy nie robilam, tzn leczo tak, ale nie farbowalam nitek, moze byc ekscytujace, napewno...

    OdpowiedzUsuń
  10. Malujcie, malujcie, bo Wam bardzo fajnie to wychodzi :) Kibicuję jak najbardziej i ciekawa jestem, co z tych ślicznych kolorowych nitek powstanie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Miałam podobne skojarzenia jak Ata :D

    Kolory zarąbiste - mnie najbardziej pociągają perłówki jeśli chodzi o rodzaj nici do farbowania :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo fajne :) kolorki bardzo fajne :) a po pracy dobry obiad - to się chwali! ;D

    OdpowiedzUsuń
  13. Jakie piękne kolorki Ci wyszły... Koniecznie pokaż nitki w użyciu... znaczy użyte w hafcie jakimś...

    OdpowiedzUsuń
  14. Szczerze powiedziawszy niezłe to danie, wyszło mi, hurra! I powiem szczerze dzięki dodaniu ketchupu lagodnego z Pińczowa (pff), naturalnego i chyba najlepszego jaki stosowałem. Polecam bo jest to pyszne i pożywne danie, a później siesta, ulubionaq cząstak dnia. Polecam.

    OdpowiedzUsuń