4 czerwca 2010

… frywolitkowo dzisiaj …

Niesamowite jest to jak do dawnych miłości łatwo jest wrócić – nie nie, nie piszę tutaj o facetach, choć pewnie ta „mądrość” w przypadku kilku życiowych historii też by się sprawdziła. Drugą moją miłością sobótkową była frywolitka, o swoich pierwszych krokach pisałam już wcześniej tutaj.
Ostatnio znowu mnie naszło, ponieważ miałam potrzebę zrobienia komuś prezentu od serca – czasu mało na większe pomysły, a zakładka frywolitkowa nie dość, że serce pomieści to jeszcze jest w miarę szybka i praktycznie przydatna. Tak więc zabrałam się za próby. Najpierw popełniłam z Aidy 20 jedną bordową (ta na zdjęciu na dole), ale jakaś wydała mi się taka mała i …mała, wiec wygrzebałam inny wzór i zaczęłam tą samą nitką robić coś większego (górna część zdjęcia), ale że ten kawałek robiłam w dużej mierze w miejscu gdzie miałam za zadanie również zwracać uwagę na to co robi prowadzący, więc skupienie na kilku rzeczach spowodowało, iż na początku łuczki szły innym wzorem a na końcu jak widać innym. A czas uciekał. Więc, żeby się w dwa dni wyrobić postanowiłam zaprząc na czółenka Aidę 10 w kolorze ecri i dołożyć ciemnoczerwone koralki. Jak postanowiłam tak się też stało. Wykończyłam zakładkę z dwóch stron – bo ostatnio bardzo mi się podoba motyw wystawania od dołu i od góry książki zakładek :). I tak powstała ta oto:
Ale, że zatęskniłam za frywolitką to na jednej zakładce się nie skończy, bo kocham tą technikę bardzo, a poza tym już dawno obiecałam pewnej sympatycznej koleżance kolczyki, a że ta sympatyczna wyżej wspomniana poprosiła mnie jeszcze na termin kolczyki dla kumpeli więc … latam po stronach i po swoich zbiorach w poszukiwaniu inspiracji :). I już powiem Wam jestem gotowa wziąć byka za rogi hi hi. W między czasie zaczęłam się zastanawiać jak to kurde jest możliwe żeby robić różne zawijarce i przechodzące między łuczkami kółkami i te sprawy … i doszłam do wniosku że chyba tylko wtedy kiedy nie operuje się nitką na czółenku tylko na czymś innym (pomijając frywolitkę igłową – bo tej nie używam) i spróbowałam ponawijać nitki na zapałki – i … owszem dało się przechodzić nitką tu i tam, ale zapałki niestety się łamały, a nitka się rozwijała :( wiec już nie wiem jak się to robi – może miszczynie coś podpowiedzą – jakie mają na takie wzory pomysły?
A na koniec jeszcze wspomnę co widać na pierwszym zdjęciu w dolnej jego części – mój przybornik – zrobiony z pudełka na bransoletki z Apartu – wybebeszyłam wszystkie te gumki i inne takie, które powodowały iż pudełko było płytkie i teraz jest super mieści się w nim i szydełko i kilka czółenek i mała robótka. A w przyszłości wykleję pudełko jakimś ładnym materiałem żeby nie było smutno i już – i co jest jeszcze ważne przy frywolitkach – pudełko nie jest metalowe a więc w torebce nie stukają nieprzyzwoicie czółenka i szydełko i nożyczki o pudełko od środka : ) Polecam wszystkie pudełka tej firmy na przydasie i inne takie.
M.

13 komentarzy:

  1. No tak frywolitka piękna jest ale niedostępna;O)
    Śliczne!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne! Uwielbiam frywolitki z koralikami, ślicznie Ci to wyszło:))
    Co do przeplatanek: moja kursowa mistrzyni uczyła mnie, że robi się to w częściach. Np. dwa elementy osobne, a trzecim łączysz wszystko razem, przeplatając i łącząc za poszczególne pikotki. Świetnie wychodzą tak wzory celtyckie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zakładkę widziałam - świetna!!! i ten pomysł z dwustronnie dyndającymi chwostami !

    Magda, pokaż pierwowzór, a potem będziemy kombinować bez zapałek ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. No i dobrze, że "przypomniałaś" sobie o tej miłości, bo śliczna zakladka dzieki temu powstała.
    Ciekawią mnie jeszcze bardziej te kolczyki ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny pomysł z tymi dwustronnymi chwostami :-)
    Ta przeplatana frywolitka to coś mi się z wzorami celtyckimi kojarzy...

    OdpowiedzUsuń
  6. Śliczne są te Twoje zakładki! Bordowa wygląda, jakby była złożona z motylków. Uwielbiam frywolitki, bo są takie misterne :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Madziu, zakłądka cudo, chociaż uważam,że moja jest najcudowniejsza, bo mojsza ;P a kolcami sei nie spinaj, bo Twoje dobre serce wprawi mnie w zaklopotanie i przed Twoim przyjazdem z kuchni wychodzic nie bede wcale ;) a tak na powaznie: to dziekujemy Ci z gory za powrot do milosci :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jesteś kobietą wielu talentów :-) Znając Twój upór i zacięcie, wiem, że już kto jak kto, ale Ty na pewno znajdziesz sposób na te przenikające się łuczki :-)
    A zakładka cudna!

    OdpowiedzUsuń
  9. jak sie patrze na te frywolitke to widze wszystko inne niz szybka robote hahah

    OdpowiedzUsuń
  10. piękne!! też lubię od czasu do czasu wrócić do "starych miłości" :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Prawie nic nie rozumiem z tego wpisu, bo frywolitki to dla mnie czarna magia, ale na zdjeciach wszystko fajnie wygląda:) Pomysł w pudełkiem świetny!

    OdpowiedzUsuń
  12. ależ mi się te frywolitki podobają...

    OdpowiedzUsuń