4 września 2011

… była sobie niespodzianka …


Pomysł na tą niespodziankę pojawił się chyba jeszcze wtedy, kiedy młodzieniec był w brzusiu u Ani. Pojawił się za sprawą materiału, który wypatrzyłam z jednym z polskich internetowych sklepów (to ten co jest na spodzie). Pomysł dojrzewał, rozwijał się, przejrzewał, budził emocje, strach ale i radość wielką, że taką niespodziankę można robić.
Kołderka jest dziełem moim i Krzysi. Od samego początku partycypowałyśmy obie w praktycznie każdym elemencie twórczym :). Krysia zapodała pomysł na wzór pochodzący z jej przepastnych kolekcji. Następnie był etap dobierania tkanin – na szczęście chyba wszystkie udało nam się kupić w dwóch sklepach. Jak już były tkaniny to zaczęło się projektowanie, gdzie która szmatka i dlaczego. O dziwo poszło nam dosyć sprawnie, co jest dla mnie radosnym faktem – bo to oznacza, że mój gust jest podobnie wysmakowany jak Krzysi juhuuu!!! Potem był wieczór krojenia, męża wyekspediowałam gdzieś w świat, a my przy niedzielnym serialu kroiłyśmy, a dokładnie Krzysia cięła, a ja dokumentowałam co należy.

Jak widać ulubiony kuchenny strój wylądował w dużym pokoju, na kanapie projekt w laptopie (przygotowany graficznie z pomocą Rafcia – syna Krzysi), żeby na bieżąco kontrolować co w ogóle tniemy.
Potem przyszedł czas na aplikacje … bałam się tego jak ognia … wprawdzie Krzysia dostała trudniejsze - bo zajączki, ja tylko serduszka … i powiem że poszło mi super.

Pierwszy raz użyłam też papieru do mrożenia i jakoś nawet przy trzecim serduszku szło z górki :).
Następnie było zszywanie … i to było najbardziej stresujące zszywanie do tej pory, ponieważ założyłam sobie (żeby zadowolić jedną z moich miszczyń - Jolcie) że wszystkie szwy będą się schodzić … no i było trochę prucia, trochę potu na plecach … ale wszystko się zeszło. Przy szyciu bloczków korzystałam z podpowiedzi, aby uszyć coś co wydawało mi się początkowo niemożliwe do uszycia. Dzięki bardzo fajnej stronie wszystko się udało.
Po uszyciu wierzchu była dłuuuuuuugggggaaaa przerwa wynikająca z różnych bardziej lub mniej ciekawych, ważniejszych zajęć. Jednak rosnący młodzieniec, który miał zostać właścicielem, zmotywował mnie skutecznie, bo wizja, że wyrośnie z kołderki była przerażająca …
Jak wicie pikowania się boję i pewnie jeszcze jakiś czas strach ten nie będzie mnie opuszczał. Dlatego też popełniłam na tym etapie masę błędów, które mam nadzieję będą mi wybaczone. Aplikacje pikowałam na maszynie – ale ręcznie. Oznacza to, iż nie posługiwałam się pedałem maszynowym, który niezbyt reaguje na moje chęci zwłaszcza na zakrętach, a namachałam się ręką - poruszając igłę kółkiem napędowym. Cóż zakwasy były ale malutkie … duma mnie rozpierała bo tylko ze dwa razy prułam :). Potem, z przejęcia, zamiast pikować od środka po szwach bloczkowych zaczęłam od zewnętrznych, no i jak wyszło każdy widzi …
Lamówka poszła już szybciutko, przyszywana najpierw na maszynie a potem ręcznie (tu niezbędny był urodzinowy naparstek od Bełaty).
Generalnie jestem zadowolona z efektu, Krzysia twierdzi, że też jej się podoba … natomiast w samozachwyt wpadłam w momencie, kiedy Ania podesłała mi zdjęcia właściciela kołderki - Julka turlającego się po tejże (kołderce nie Ani).

A dodatkowo Julek dał mi napęd do szycia następnej kołderki … ale o tym innym razem (dzisiaj powstał prawie cały wierzch hi hi).

M.

26 komentarzy:

  1. Madziula, kołderka świetna !!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. zdolna dziewczynka jesteś, czy też jesteście.
    Kołderka cudność!
    Po szwach niczego ni widać. Może na okoliczność zdjęcia są takie małe... Gdyby jednak coś było, to na tym polega urok prac ręcznych. Człowiek nie maszyna. W zachwycie jestem!

    OdpowiedzUsuń
  3. Rewelacja Madziu!!!!! Zachwycająca kołderka!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteście niesamowite.
    Kołderka wyszła fantastycznie. A widok Julka - bezcenny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Julek wygląda fantastycznie na Waszej kołderce! Dziewczyny jesteście super Zdolniachy!!! Znać Was to zaszczyt :)

    Zachwycają mnie aplikacje. A użycie papieru śniadaniowego do aplikacji?? Pewnie o tym już wspominałaś ale ja mam słabą pamięć .... I niezmiennie patchwork mnie zadziwia!

    OdpowiedzUsuń
  6. dobrze że się zmobilizowałyście, bo faktycznie jeszcze trochę i na kołderce się kolega nie zmieści :D Kołderka cudna, opis mnie przeraża bo mnóstwo w nim elementów o których ja bym nie pomyślała :D Zdolniachy !!

    OdpowiedzUsuń
  7. kołderka śliczna:)
    widok maluch na kołderce cudny!!! nie dziwię się że dodał rozpędu!

    OdpowiedzUsuń
  8. Aniu pomyliłam się ale już poprawiłam - to nie papier do pieczenia a do mrożenia - taki amełykanski wynalazek :) przydatna rzecz :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zachwycone Dzieciątko to największa nagroda za trud włozony w przygotowanie tak wspaniałego prezentu!!! Spisałyście się medalowo!!! Kołderka jest śliczna!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Spisałyście się dziewuszki na medal- pledzik jak malowanie:)))

    OdpowiedzUsuń
  11. Kołderka wspaniała!!
    A główny użytkownik chyba na maksa zadowolony:)))

    OdpowiedzUsuń
  12. pieknie dobrane kolory, super narzutka :) :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Madziula, Krzysiu,

    Zrobiłyście nam mega niespodzianką tą kołderką, jak Madziula ją wręczyła na moje ręce to ogromnie się wzruszyłam. Dziękuję Wam raz jeszcze za cudowną niespodziankę wykonaną Waszymi rękoma -- to dla nas olbrzymi zaszczyt i wyróżnienie.

    Każdemu kto do nas przychodzi pokazuję pledzik i chwalę Was, moje kochane koleżanki. A ludzie podziwiają i zazdroszczą :))

    No jak ja się odwdzięczę??????????

    A.

    OdpowiedzUsuń
  14. Aha,

    Możemy nazwać kołderkę Ania i wtedy Julek może się turlać po Ani - proszę bardzo ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Julek szczęśliwy :) Jejuuu... jaki on rozkoszny! :)
    A ja...? Madziula, ja usatysfakcjonowana :) Grtauluję :) Ściskam Cię mocno :)

    Ale... ale chciałbym... "podotykać" tą kołderkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jolcia przyjeżdżaj - myślę że Julek wypożyczy kołderkę na spotkanie :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ależ my jesteśmy zdolne :)))


    O wielu rzeczach Magda nie napisała, np.o tym, że za wszelką cenę chciałam szyć wszystkie ręczne aplikacje, niewiele brakowało, a doszłoby do awantury;) Tak mi na tym zależało, żeby nasz udział w szyciu był w miarę sprawiedliwy, a nie miałam już potem czasu na szycie maszynowe, całą najtrudniejszą robotę odwaliła Magda.

    Kołderka bardzo mi się spodobała, kiedy ją zobaczyłam gotową, ale dopiero z turlającym się po niej Julkiem wygląda super!!!

    Aniu, Julek jest bardzo podobny do Ciebie, skórka zdjęta ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Krysiu no coś Ty chyba nie widziałaś męża Ani - moim zdaniem to klon tatusia :)

    Krzysiu ale się cieszę że nam się udało!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  19. Jak to wspaniale mieć takie zdolne ręce!!!
    Pozdrawiam:-))

    OdpowiedzUsuń
  20. Fantastyczna kołderka:)Piękne kolory, urocze króliczki!!! Przepiękna:)

    OdpowiedzUsuń
  21. widać, ze najważniejszej osobie się podoba, Madzia!
    Chyle czoła (i nawet troszkę dlużej przytrzymuję je w okolicy kolan) nad Waszymi umiejętnościami!!!

    OdpowiedzUsuń
  22. Kołderka jest świetna :) a zdjęcie z dzidzią urocze :)

    ja czekam na króla Eryka ... :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Pod taką kołderką to chyba same piękne sny się śnią...

    OdpowiedzUsuń
  24. Sprawianie prezentów jest jedną z przyjemniejszych rzeczy, zwłaszcza własnoręcznie zrobionych, ale Arkadia Wam też sprawiła niesamowity prezent: zdjęcia Julka - są piękne, bo jest na nich Julek i kołderka w tak pięknych ujęciach, że aż się wzruszyłam! Julek niech rośnie zdrowo, a kołderka będzie mu długo służyła, nawet jak z niej wyrośnie :) Bo na 100% będzie najbardziej ulubioną.

    OdpowiedzUsuń