22 listopada 2009

… wielowątkowo …

Oj dzisiaj nazbierało się trochę rzeczy do omówienia. Na początek prezent od męża (czerwony) i Beaty (śliwkowy) – otóż jest to coś fantastycznie miękkiego i pięknie kolorowego, nazywa się „pompon print” i nie wiem jak się do tego zabrać. W sieci jest jedna książeczka Rico do kupienia o sztuce robienia z tego czegoś ale za granicą i drogo – i tu moje pytanie może ktoś ma w swoich zbiorach jakieś ściegi na tą dziwną włóczkę. Będę wdzięczna.

Skończyłam kolejną myszę – myszy są fajne, tą wyszywało się dosyć szybko zanim nie doszłam do backstitchy na kwiatkach – o maj got ale się nadziubałam w tą i powrotem tą igłą. Półmetek myszy mam za sobą – Mela coś dzisiaj straszyła, że dwie następne podrzuci lada moment. A wracając do poprzedniej myszy nie wiem czy ze szczęścia, że już skończyłam tą dosyć upierdliwą mysz czy nie wiem co, spowodowało że pominęłam kilka elementów. I tu szybka zgadywanka – znajdź 4 szczegóły różniące obrazki :)
I nowa zabawa do, której mimo, iż obiecywałam sobie że nie mieszam się w żadne zabawy, weszłam. Jest to Choinkowy SAL 2009 zorganizowany przez Anię - aploch. Wciągnęłam się w tą zabawę tylko i wyłącznie dlatego, że i tak i tak miałam wyszyć tą choinkę bo podobnie jak Anię mnie też ona urzekła. Najpierw miałam wizję, że chcę spróbować wyszyć ją na płótnie – tym takim którego zwój leży w mojej szafie od lat, a które to płótno utkała moja babcia w swojej młodości. Ku mojemu zdziwieniu, jest cały czas w bardzo dobrym stanie i naprawdę nieźle się na nim wyszywa. Wątek i osnowa są dosyć równe. Zaczęłam nawet wyszywać jednak ten próbny kawałek, który wycięłam i na którym zaczęłam próbować jest za mały na rozpoczęty obrazek. A że mam wizje tej choinki wyszytej Rayonem to pomyślałam sobie że jednak połączenie zgrzebnego płótna z błyszczącą elegancką nitką nie będzie korzystne.

Płótno wykorzystam do czegoś innego – już się go nie boję :).
Postanowiłam że wyszywać będę na luganie ecru jasnozielonym (może wręcz seledynowym) Rayonem. Używam jednej nitki robiąc takie maciupeńkie krzyżyki.

Aż się dziwię, że oczy mi nie odpadły dzisiaj – ale nieźle się robi :), mimo iż to chyba pierwsze w moim życiu tak małe krzyżyki (do tej pory oszczędzałam swój organ wzroku). Oświetlenie kiepskie – obiecuję że jutro przyłapie przy dziennym świetle.

Już dawno miałam napisać i opisać i polecić serdecznie produkt dmc – plastikowo metalowy tamborek. Jest super ekstra lekki a w związku z tym nie boli ręka przy dłuższym wyszywaniu nie moli ręka. Poza tym w porównaniu do gumowych czy drewnianych rewelacyjnie łatwo i szybko się na niego naciąga materiał i ewentualnie szybko również się reguluje napięcie tegoż materiału. Oczywiście ktoś mógłby zarzucić, że szybko napięcie materiału się luzuje – ale dla mnie to absolutnie nie przeszkadza bo regulacja jest tak szybka i nieuciążliwa, że niech sobie.


M.

3 komentarze:

  1. Masz takie płótno po babci? Skarb jednym słowem! Wykorzystaj go szybciutko bo jestem ciekawa jak wygląda!
    A na Sala to dobrałaś ekskluziwy! Super kolorki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tej włóczki któraś z dziewczyn robiła szalik dla dziecka. Na drutach i tak normalnie - prawe-lewe.
    Myszy - kwiatek na portkach, kwiatek na skrzynce, krzyżyk na doniczce, czwartej nie widzę.
    A SAL podziwiam na kilku blogach :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. wloczke te to robi sie raczej wzor raz prawe ,raz lewe inne wzory chyba raczej nie wchodza w rachube ,sadza po jej strukturze ten bordowy ,sliczny kolor

    OdpowiedzUsuń