Dzisiaj nadszedł bardzo szczęśliwy robótkowo dzień, ponieważ skończyłam jedne RRy – kalendarz mysi. Wprawdzie to ten łatwiejszy ale i tak jestem przeszczęśliwa, że pół ciężaru mam z głowy. I mamy z Aploch umowę pilnowania siebie nawzajem, żeby nigdy więcej żadnych takich zabaw :). Kończy mi się dzisiaj tydzień krzyżyków i jak dobrze pójdzie i nie padnę skończę też 8 kota ale nie wiadomo jak to będzie.
W ogóle czas krzyżyków trwał u mnie dwa tygodnie, bo masa rzeczy do robienia i załatwienia, kilka podróży i tak jakoś naprawdę mało miałam czasu i siły na robótki (do czego to doszło olaboga). Ale, warto, a nawet bardzo warto wspomnieć o wizycie u Aploch na działce, gdzie w przepięknej scenerii i w towarzystwie innej maniaczki robótkowej krzyżykowałam ostatnią mysz :). A że tak się wciągnęłyśmy w te robótkowanie i rozmowę że nie przyszło nam do głowy żeby to uwiecznić tą chwilę na zdjęciu – ehhh. No nic następnym razem nadrobimy. A i jeszcze pochwalę się, iż Ania zaraziła mnie na amen płytą Zakopower „Na siedem” – cudna muzyka, piękne teksty. I co i ściągnęłam sobie te teksty i wyję razem z zespołem a co. Posłuchajcie – naprawdę bardzo bardzo mądre są słowa :)
Ale mam zdjęcie z innego spotkania – trochę wcześniejszego, kiedy to do Białymstoku zajrzała Agnieszka – yenulka. Stanowczo za krótko tu była, bo nie nagadałyśmy się satysfakcjonująco i znowu – miejmy nadzieję że następnym razem … . Po spotkaniu we dwie udałyśmy się do Krzysi na troszkę większe spotkanie. To uwieczniłyśmy przynajmniej jedną fotką :). I tak od prawej: Krzysia, Yenulka, ja i Basta.
A na koniec napiszę o pewnej chorobie, która mnie opanowuje – nie wiem jak ją nazwać … może: chęćksiążkoholizm. Objawy choroby to wielka potrzeba czytania, najlepiej kilka książek na raz, szukanie nowych pozycji, które chciałoby się przeczytać – na moim profilu na lubimyczytac.pl mam na wish liście ponad 200 pozycji – to jest choroba moim zdaniem. A do tego należy dołożyć jeszcze pożyczanie książek do przeczytania od znajomych – ostatnio przyniosłam niezły stosik od koleżanki:
I teraz proszę państwa jak to leczyć, kiedy chce się jeszcze wyspać, powyzywać, pofrywolić a i zacząć na serio szyć patchwork?? Ja już nie wiem co ze sobą zrobić – a może zainwestować w kurs szybkiego czytania, czy wtedy będzie przyjemnie czytać?? Ratunku!!!
M.
Madziula! Jesteś szczęśliwą kobietą, że jeszcze masz siłę na czytanie! Ja ostatnio sączę leniwie to co przyniesie małżon, a sama nie mam kiedy do biblioteki wyjść.
OdpowiedzUsuńCofnę się w rozwoju na jego lekturach.
moja droga jestem jednym z największych przykładów na to, że tego sie nie da wyleczyć!!! nawet z perspektywą operacji na oczach kombinuję jak będę po niej czytała..:) pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTylko 200?
OdpowiedzUsuńKobieto co Ty wiesz o książkoholizmie...
Myszor czadowy :DD
lucille - ufff no to dobrze że najgorzej ze mną nie jest hihi
OdpowiedzUsuńKaś - wiem wiem że i Ty szalona czytelniczka jesteś. Trzymam kciuki z oczami :)
kankanka - ja czytam najwięcej w autobusach :) czasem przed spaniem chociaż dwie strony się staram - bo warto :)
Madziula, nawet jak nei przeczytasz wszystkiego od razu, to warto to miec na polce ;) wiadomosc z ostatniej chwili: kremogen zrobiony i pyszny. wiadomosc nr 2: polecam ksiazke Bzyk-jest zabawna i bardzo bardzo szybka sie ja czyta - w sam raz do czytania przed snem
OdpowiedzUsuńMyszowa Szczęściara. Biorę się za swoje dwie w galop jutro po pracy. Bo dziś po działce właśnie padam twarzą na klawiaturę.
OdpowiedzUsuńFajne te babskie spotkania :)
A stosik książkowy to masz wybitnie botaniczny: róże, ogrody .... tylko ten wieprz i trup to jakby kwiatek do kożucha ;)
tego się nie da leczyć :) zresztą, to takie fajne uzależnienie :) u mnie na stoliku zawsze leży ok. 6-8 książek, a jak nie leży to mi z tym baaaaardzo źle :)
OdpowiedzUsuńspotkanie było superowe, mam nadzieję na kolejne w przyszłości :)
Myszy szalenie mi się podobają! Super kalendarz!
OdpowiedzUsuńA stosik książkowy wywołuje szybsze bicie serca, rozszerzenie źrenic... jest na to tylko jedno lekarstwo - pędzę do biblioteki :-)
No niestety...jak się tego czytania zadobędzie w dzieciństwie to rozwija się to w różne izmy, manie, uzależnienia a w najlepszym wypadku w nawracające epizody...u mnie to jest uzależnienie...zrezygnuję ze wszystkiego ale koło książki nie przejdę obojętnie...kupuję, pożyczam i wypożyczam...do biblioteki mam parę kroków...
OdpowiedzUsuńa haftować też lubię...
dzięki za odwiedziny i przesyłam serdeczności...
książkoholizm to wyjątkowo przyjemna przypadłość! Szczęśliwie jest nie do uleczenia i broń Boh nawet nie powinno się próbować! Szczęściara jesteś, że biblioteki masz o okolicy i możliwość poznawania wciąż nowego. U mnie niestety na okrągło czytane wciąż to samo, bardzo lubiane, ale.... Jakoś nie przepadam za dziką sensacja i romansidłem, to i wybór mam zerowy... Rozczytuj się Madziula i za mnie, niech Ci na zdrowie idzie!
OdpowiedzUsuńMyszu słodziak; za brak zdjęć na Aploszkowej hacjendzie baty się należą. Ależ Wam kobietki dobrze....
Po pierwsze to gratuluję ukończenia RRki! Po drugie to oczywiście zazdroszczę Wam spotkania:)
OdpowiedzUsuńA po trzecie to przyłączam się do tego książkoholizmu, też nie wiem, za co się zabrać w czasie wolnym: robótka, czy książka, czy jakaś gra:) czy.... I tak z każdego po trochu, ale za mało czasu coś mam:)
No najgorzej to nie - ja 200 mam w podręcznej kolejeczce. Masz do czego równać...
OdpowiedzUsuńCzytaj, czytaj - tu sie nie ma z czego leczyć, trza się cieszyć.. co za nudne życie prowadzą osoby, które pasji nie mają!
OdpowiedzUsuńO, jak miło zobaczyć Wasze miłe buzie. :)
OdpowiedzUsuńJakim cudem przegapiłam ten wpis, nie wiem ? Może wtedy mieliśmy problem z internetem??? powiem tylko jedno, to spotkanie było stanowczo za krótkie, nawet wszystkich nalewek nie spróbowałyśmy :))))
OdpowiedzUsuń