Odważyłam się pociąć moje boskie czerwone szmatki. Po reprymendzie Krzysi i jej instrukcji zdekatyzowałam je. Na szczęście nie puszczały zbyt dużo farby. Mam już silną potrzebę zbliżenia się do mojej narzuty, znaczy szybko muszę przetestować różne bloczki na które się czaję. A że ten wzór akurat bardzo mi się spodobał, to pomyślałam sobie, że jakby nie na narzutę to zrobię z tego próbnika okładkę – bo to przecież moje ulubione kolory, a książki też kocham więc … .
Przeglądając, prasując te moje czerwone szmatki zastanawiałam się intensywnie jak ogarnąć poukładanie ich tak żeby pasowały siako tako do siebie. Po wycięciu określonych kawałków, o dziwo bardzo szybko udało mi się dojść do ładu, i uważam że wyszło oki. Wprawdzie do narzuty będę używała również jeszcze jaśniejszych materiałów, ale i tak mogłam zobaczyć oczami wyobraźni jak to będzie z moją narzutą. Wprawdzie, gdybym się zdecydowała na ten właśnie wzór zwiększyłabym wymiary poszczególnych elementów, żeby szybciej osiągnąć rozmiar narzuty (chyba).
A i jeszcze (tylko nie śmiejcie się proszę z moich odkryć) w czasie szycia przypomniało mi się, że kilkukrotnie widziałam jak dziewczyny na blogach elementy szyją jeden po drugim nie odcinając nitek, o tak o: no i kurcze taki sposób w moim wypadku ma same zalety, bo oprócz oszczędności nitek, nie ucieka mi nitka z igły kiedy zaczynam kolejny element hi hi.
Ostatnio, czując chyba oddech zbliżającego się końca urlopu na plecach, jakoś książki mi się szybciej czyta. W ostatnim tygodniu trzasnęłam dwie, zupełnie inne, ale równie wciągające.
„Romans z trupem w tle” Ewy Stec To taki lekki kryminał, z dużą dawką humoru. Książka może nie ma wartkiej amerykańskiej akcji, niemniej jednak wciąga, a czytając ją z rozdziału na rozdział byłam coraz bardziej ciekawa co będzie dalej i kto jest w końcu kim i jak się skończy. Pierwszy raz czytałam pozycję tej autorki i mam nadzieję, iż inne jej książki trafią w moje ręce.
„Magiczny ogród” Allen Sarah Addison Gdybym natknęła się na tą książkę w księgarni to na pewno bym się nią nie zainteresowała, ani okładka ani opis na niej nie absorbuje. Na szczęście pożyczyła mi ją koleżanka i bardzo się z tego cieszę. Książka jest magiczna, a czytanie jej sprawia przyjemność w czystej postaci. Elementy magiczne, które się w niej pojawiają są bardzo strawialne i bardzo ciekawe. I chyba pierwszy raz mi się przydarzyło, żebym po skończeniu książki (dzisiaj rano) cały dzień myślała: „ciekawe jak się dalej rozwinie akcja”, jakby nie przyjmując do siebie że już się skończyła. Polecam serdecznie.
M.
No ja powiedziłabym ze rewelacyjnie a nie nieźle.
OdpowiedzUsuńTe czerwienie są powalające.
Super, dobrze że dostałaś reprymendę ;)
szmatki cudowne, dobrze że je pociachałaś :) ja jestem zwolenniczką cięcia- bo potem takie cuda powstają! będę czekać na efekty! a ten sposób z szyciem bez odcinania nitki rewelacyjny- nie znałam tego, muszę wypróbować. Czytadeł zazdroszczę- czasu na czytanie niestety u mnie nadal brak. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMadzia, świetny efekt już uzyskałaś ze swoimi szmatkami! Ładnie Ci wyszło dopasowywanie kolorów i świetny element powtarzalny wybrałaś. Jestem pod wrażeniem :)
OdpowiedzUsuńO matulu! jaka reprymenda ??
OdpowiedzUsuńTym razem wzięłaś się do szycia jak należy- dekatyzacja, planowanie, cięcie, układanie, szycie....ale nie wiem czy Jolcia jak tu zajrzy nie dopatrzy się jakiś niedociągnięć, bo bez Jolci przytyków patchwork nieważny :)))) Tego pewnie nie wiedziałaś :))))) tak samo jak bez prucia, prułaś coś ???
Pięknie wyglądają te skraweczki.
OdpowiedzUsuńA "Magiczny ogród" też mi się podobał, ale ja go wzięłam ze względu na okładkę i opis właśnie :-)
Masz piękne szmatki - tnij i zszywaj Kobieto - będzie wspaniały patchwork! Czerwony jest taki energetyczny - będzie w sam raz na zimowe wieczory.
OdpowiedzUsuńMadziulko- cudne!!!!! szkoda, że mam dwie lewe...:)
OdpowiedzUsuńa książki obydwie mnie zaciekawiły i bardzoooo chętnie przeczytam...szkoda, że dopiero za jakiś czas, bo na razie to ich raczej nie dorwę nigdzie:) pozdrawiam ciepło:)
Krysia no pewnie że prułam, kilka razy nawet - więc ufff liczy się. Czekam jeszcze w takim razie na Jolcie bo oczywiście że idealnie nie jest ale bez przesady to ja dopiero się uczę więc nawet byłoby nieprzyzwoicie w stosunku do szyjących latami żebym ja to bezbłędnie robiła - tak czy nie :)
OdpowiedzUsuńKurcze dziewczyny ja chyba jeszcze raz apel w poście muszę wystosować, potrzebuję szmatek czerwonych i bordowych, bo tego co mam będzie za mało - a jak patrzyłam po sklepach internetowych to nie mają już więcej za bardzo w tych kolorach. Jakbyście miały na zbyciu i nie byłyby to trumienne to jakąś wymiankę można by było zrobić.
piękny patchwork będzie ale niestety nie posiadam nic na wymiankę w tych kolorkach....
OdpowiedzUsuńPiękne są te Twoje szmatki i to, co z nich powstaje! Ale najbardziej to podziwiam gotowość do pocięcia tych szmatek na kawałki:D Nie wiem, czy ja bym dała radę...:))
OdpowiedzUsuńA tę drugą książkę już sobie zabukowałam w mojej bibliotece - bardzo mnie zaciekawiła, dzięki za rekomendację!
Magda, pocięłaś!!!! No to teraz to już chyba z górki będzie :)))
OdpowiedzUsuńCudnie zestawiłaś szmatki, chociaż ja raczej w takich kolorach nie gustuję. W moich zbiorach najwięcej błękitów... niestety nie mogę Ci pomóc. Jak coś mi wpadnie w oko, to będę pamiętać o Tobie:)
OdpowiedzUsuńja paczworeczki szylam niechetnie, dlatego ze wystarczyl milimetr nie tak, i calosc wygladala makabrycznie.Podobaja mi sie jednak narzuty, ach wszystko mi sie podoba,ale szyc nie chce, a szylam zawsze wlasnie tak, jedno po drugim bez obcinania nitek.
OdpowiedzUsuńDziekuje za mily komentarz u mnie na blogu.
Swietnie Ci wyszly te bloczki, robisz niesamowite postepy!
OdpowiedzUsuńPodziwiam zapał, będę śledziła postępy prac.
OdpowiedzUsuńTam gdzie jest potrzebna precyzja i dokładność ja odpadam, bo niby jak to zrobić żeby było prosto i kąt odpowiedni :)
Życzę powodzenia.
Będzie przepiękna narzuta w cudownych kolorach :) A książki to dodaje do kolejki czytelniczej :))
OdpowiedzUsuńNo Madziula... dooobra, do drobiazgów się nie przyczepię, ale... wiesz tam na górze, na północnym wschodzie, bym poprawiła.
OdpowiedzUsuńWiesz, od siebie dużo wymagam przy szyciu. A Tobie radzę byś od początku też bardzo precyzyjnie łączyła elementy. Bo to wiesz... "czym skorupka za młodu nasiąknie..."
Końcowy efekt, zadowolenie z całości właśnie tkwi w szczegółach.
Powodzenia w dalszych poczynaniach! :)))
Bedę zaglądała.
Madzia szyjesz :-D bravo dawno Do Ciebie nie zaglądałam ale to co zobaczyłam to fajne zaskoczenie , słuchaj Jolci ona dobrze gada ;-)
OdpowiedzUsuń