Pani M. jest bardzo sympatyczną towarzyszką niedoli laika szyciowego. Wcale nie burczy i dzielnie przebija wszystkie grube szwy nagromadzone (pewnie jeszcze nieumiejętnie) w jednym miejscu robótki. Czasami tylko okazuje bunt mały – buncikiem zwany – i gubi nitkę z igły – zupełnie nie wiem dlaczego – proszę ją żeby mi zdradziła a ona nic nie mówi tylko czasami gubi i tyle. Na szczęście automatyczny nawlekacz to zmiłowanie największe – bo powiem Wam szczerze, że ja nie widzę dziurki w igle prawie wcale – więc wyobrażenia o tym, że miałabym ją ręcznie nawlekać powoduje ciarki na plecach i wizję zaprzestania przyjaźni z panią M.
Dzielnie ćwiczyłam całą niedzielę szycie – ustawiłam pozycję igły na piękny jeden centymetr i przynajmniej szwy wychodziły mi równe tralala. Postanowiłam testować różne wzory bloczków, żeby pod koniec tygodnia podjąć decyzję jakie będę szyła w mojej narzucie. Wybaczcie mi masakryczny dobór tkanin, ale do ćwiczeń wykorzystuję te które mi się średnio podobają więc bez żalu mogę je zmarnować.
Pierwszy testowany wczoraj był bardzo fajny i przyjemny wzór składający się z 9 kwadratów (on jakoś uniwersalnie się nazywa – chyba 9-patch). Szybko się szyje – bo proste kwadraty, a potem cały blok przecina się na pół w szerz i wzdłuż i układa się zupełnie inny ciekawy bloczek.
Drugie były galaretki w czekoladzie (nazywane ogólnie Stack and Slash) – zawzięłam się, przestudiowałam linki podrzucone przez Krzysię i spróbowałam raz jeszcze. No i po pierwsze albo mi się nóż stępił (ale co od leżenia może się stępić??) albo nie umiem się nim obsługiwać bo 9 warstw tkaniny to ni hu hu nie chciało przeciąć więc pociłam się z nożyczkami. Po drugie ja nie wiem za bardzo gdzie robiłam błąd że kawałki materiałów po zszyciu nie tworzyły linii prostych – nie wiem czy potrafię wytłumaczyć o co chodzi (że trzy elementy z różnych szmatek przed szyciem pasowały do siebie idealnie a po zszyciu już nie tworzyły linii prostych), no ale mam nadzieję że jak dojdzie do konfrontacji osobistej z moją guru szyciową – Bastą to się dowiem gdzie robię błąd. A po trzecie za chiny nie chciało mi wychodzić tak żeby jedna tkanina nie dublowała się w jednym bloczku – przypuszczam iż przyczyna leży w mojej wielkiej chęć obejrzenia efektu końcowego i niepoświęcenie zbyt dużej ilości czasu na logistyczne rozplanowanie szmatek :).
Także dzisiaj może uda mi się kolejny wzór przetestować, bo jak na razie galaretki są dosyć pracochłonne i szczerze powiem że nie wiedziałabym jak zrobić wyliczenia żeby wyszły wymiary bloczku takie jak są potrzebne.
A poza tym mam tydzień krzyżyków i wracam do fairy swojej : ) – bo kurcze ja lubię wyszywać.
M.
Madziu, powiem szczerze że jestem pod wrażeniem. No, no! I widać ze docieranie Wam idzie świetnie, bo efekty już widać!
OdpowiedzUsuńMyślę sobie że jeszcze trochę testowania i naprawdę coś sympatycznego wyniknie z Waszych spotkań i Twoich monologów :)
coraz lepiej Ci to wychodzi!!! a te galaretki jakie fajne - Magda, w tym tempie to za chwilę będziesz mieć cudną narzutę :)
OdpowiedzUsuńNarzuta jak narzuta, ale poduchy do kuchni ( oj, Ty je chyba kupiłaś w I.. ) to byłyby w sam raz, nawet takie niedokładnie schodzące się ściegi nie miałyby znaczenia....
OdpowiedzUsuńa swoją drogą to musisz porozmawiać z Bastą, bo przy tej temp. nie dam rady myśleć, trzeba by te galaretkiw praktyce rozpracować....
Magda, nieźle Ci idzie, naprawdę, zaczynałaś praktycznie od zera, a masz już tyle bloczków!!!
Tylko niech Ci nie przyjdzie do głowy na biało brązowych szmatach eksperymentować [grozipaluszkiemn] :))))
A Krzysiu, dlaczego nie na biało-brązowych? Tak trudno szyć kontrastowe tkaniny?? Czy chodzi o to że na kontrastach każdą najmniejszą pomyłkę widać?
OdpowiedzUsuńCzyli teraz tydzień szycia? No to pod jego koniec będziesz tworzyć takie rzeczy, że szczęka mi glebnie!
OdpowiedzUsuńAploch - bo Krzysia z biało - brązowych dawno temu zaczęła szyć piękną swoją narzutę patchworkową i wszystkie tego typu szmatki idą do niej hihi
OdpowiedzUsuńAta teraz tydzień krzyżyków przeplatany szyciem hihi
docieraj,docieraj bo calkiem dobrze Ci wychodzi :)
OdpowiedzUsuńoj, zaczynam poznawaćszanowną osobę ale efekty pracy z maszyną - świetne gratuluję
OdpowiedzUsuńmy oczywiscie gratulujemy nowej przyjazni z M. i liczymy po cichutku, ze w pewnym momencie zapalasz miloscia do tildy :) a nawet jesli nei zapalasz, to ze ta narzuta wyjdzie pieknie czerwono-Twoja :)
OdpowiedzUsuńusciski!
Madziula... ćwicz, ćwicz... :))) Pytaj Basty bo to fachowiec pierwsza klasa!
OdpowiedzUsuńA to że nie tworzą linii prostej... coś tam piszesz... no po zszyciu... bo pewnie nie uwzględniłaś zapasów na szwy.
Ćwiczenie czyni mistrza ;)
...a biało-brązowe pewnie "trumienne" ;) ...co Krzysiu? Hihihi... :)))
OdpowiedzUsuńJola ale jakie zapasy na szwy przy cięciu galaretek nic takiego nigdzie nie pisali - muszę osobiście pogadać z Basią jak nic :)
OdpowiedzUsuńboszeeee jakie znowu "trumienne"
Magda, Ty się wykaż w temacie kołderkowym to może zabierzemy Cię na spotkanie, tam się podciągniesz w terminologii hihihi
OdpowiedzUsuńTrumienne to takie szmaty, co to ich za żadne skarby używać nie można, tylko macać i się cieszyć, że się je ma... a potem niech je nam do trumny zapakują.
Każdy ma oczywiście inne trumienne, tylko swoje ;) moje to biało-brązowe:))))
Jestem pełna podziwu dla Ciebie. Z każdym dniem coraz większe postępy widać :-) Chyba będziecie bardzo dobrymi psiapsiółami z Panią M.
OdpowiedzUsuńKrzysia - no to jazda z tymi trumiennymi :)
OdpowiedzUsuńNo przecież już będę wyszywała loga :) mogę też zszywać podstawowe kawałki hihi na razie nic więcej odnośnie kołderek bo ja laik nadal :)
to współpraca pięknie się rozwija z Panią M.:)))
OdpowiedzUsuńświetne początki!!!
"nic więcej odnośnie kołderek"
OdpowiedzUsuńHurrraaa! Kolejna co się zarzeka! Witaj w klubie!
I zacznij zbierać te trumienne Madziula, koniecznie! :)))
A z Basią - pogadaj - i ją pozdrów ;)
OdpowiedzUsuńMadziul, ależ pięknie (tfu, tfu) wychodzi! Robisz szybkie postępy, trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńAle z tych 'trumiennych' szmatek to się uśmiałam :)))))))))))
Ja się najpierw zdziwiłam bo nie za bardzo to określenie "trumienne" brzmi - no ale myślę jestem tolerancyjna hihi. A jak się dowiedziałam o co chodzi to się też ubawiłam przednio.
OdpowiedzUsuńMoje trumienne to są mulitikolorowe tęczowe :)