Jakiś czas temu pytałam Was, który obrazek do wyszywania wybralibyście na moim miejscu. Tak jak podejrzewałam zdania były różne, bo i każdy z moich czytelników inny jest (odkrycie godne oklasków sic!). Rozważając wszystkie za i przeciw, za wyborem tego właśnie obrazka zaważyły dwa fakty: znalezienie idealnego miejsca w domu na powieszenie go po latach wyszywania hihi, po drugie może najważniejsze tyle się dzieje w tym obrazku, że ciężko będzie się z nim nudzić - a ja nudy nie trawię i zwalczam w przedbiegach.
Także postanowione - wyszywam obrazek Tarot town autorstwa Ciro Marchetti z firmy HEAD. Wzór liczy sobie 98 stron (bo zdecydowałyśmy się z Agą kupując go kupić większą wersję, dzięki czemu nie musiałam dodatkowo powiększać fragmentów schematu). Samo przygotowanie schematu, odpowiednie jego oznaczenie i wybranie potrzebnych mulinek zajęło jakieś 4 godziny.
Przy okazji (tego nie liczę do wymienionego czasu) zrobiłam porządny spis swoich mulinek, w ekselu z opisem gdzie ile i tak dalej. Ja nie wiem dlaczego po tylu latach wyszywania dopiero na to wpadłam - takie zarchiwizowanie nitek jest świetne i jak szybko znachodzi się tę, którą się właśnie potrzebuje ...
Wspomniałam wyżej o oznaczeniu kartek schematów. Tak koło 95 kartek samego schematu to nie lada wyzwanie w ogarnięciu tego wszystkiego, tym bardziej, że nie zamierzałam zacząć z któregoś rogu i lecieć po kolei. Celowałam od razu w środek, żeby trochę z kolorami poszaleć od razu.
Musiałam więc odpowiednio oznaczyć poszczególne strony schematu i żeby było łatwiej się z nim potem odnaleźć włożyłam do teczki z przegródkami.
Jeśli chodzi o tkaninę, na której wyszywam to Aida 20 z pomalowaną od razu kratką co 10 krzyżyków. Niestety tkanina była tak sztywna że nie dało się jej używać. Musiałam wypłukać trochę ten piiiiii krochmal z niej, co niestety spowodowało rozbielenie wyżej wymienionych kratek. Ale mniej więcej widać, pomagam sobie mazakami spieralnymi czy ołówkiem. Wyszywam jedną nitką i jest to niesamowita wygoda.
Jak widać obrazek będzie miał pokaźne rozmiary - około 70/90, doliczając do tego zapasy materiału to daje sporych rozmiarów płachtę, która (już to wiem) będzie się bardzo brudzić (czy u Was też drewniany tamborek tak brudzi?)
No i przejdźmy do ad remu, jak zwykła mówić jedna z moich ulubionych pisarek, samo krzyżykowanie zajęło mi do tej pory 12 godzin. Eksperymentuje z różnymi metodami podejścia do ogarnięcia wzoru, co widać po wyszytych płaszczyznach, najpierw zajęłam się jednym obiektem, potem zaczęłam próbować wyszywać kratkami 10 na 10 krzyżyków ... nie jestem jeszcze do końca przekonana jak będę dalej pracować :)
A jak Wy wyszywacie takie duże obrazki??
p.s. Dziewczyny na grupach HEADowych wyszywają kilka obrazków naraz żeby nie było nudnawo, a że ja nudę w przedbiegach pacyfikuję to już mam wydrukowany ten wzór. Na razie jedynie wydrukowany.
M.