Ale zanim o naturze to muszę się pochwalić, że skończyłam właściwe wyszywanie obrusu, czyli dokończyłam środkowy wzór. Została mi jeszcze mereżka i opanowanie „na brudno” robienia ładnych rogów. Okazało się, iż kupowane do tej pory książki o ściegach i innych takich są w pewnym momencie bardzo przydatne – bo nie dość, że o podkładaniu obrusu w nich znalazłam to i przypomnienie ściegu mereżki jest : ). Więc pewnie jutro z drżącymi ręcyma powyjmuję nitki i przynajmniej zrobię rogi. Zastanawiam się czy zrobić mereżkę tylko w dolnym rzędzie czy w górnym też, w związku z tym że nie chciałabym przedobrzyć to zobaczę w trakcie jak się sprawy mają i wyglądają.
Dzisiaj już chyba ostatnia część opowieści urlopowych – poświęcona roślinkom. Były piękne, zdjęcia nie oddają wszystkiego co widziałam. Największe zaskoczenie i zachwycenie powodowały rośliny, które u nas widujemy jedynie w doniczkach. Przechodząc pod jednym wielkim fikusem szczęka nam opadła, jak sobie uświadomiliśmy że to nasz doniczkowy kwiatek, podobnie z kaktusami i jukami, które standardowo rosły przy ogrodzeniach w ogródkach. W ogóle Majorka zachwyciła mnie kolorowymi kwiatami, tam większość krzaków kwitło na piękne róże, fuksje czy biele – niestety w sierpniu już w fazie przekwitania – ale co się musiało dziać w czerwcu – ahh.
A co fauny to w miniparku przy plaży były gołębie i … papugi w zastępstwie wróbli – znacznie głośniej dziamdziają niż elemelki.
Dzisiaj już chyba ostatnia część opowieści urlopowych – poświęcona roślinkom. Były piękne, zdjęcia nie oddają wszystkiego co widziałam. Największe zaskoczenie i zachwycenie powodowały rośliny, które u nas widujemy jedynie w doniczkach. Przechodząc pod jednym wielkim fikusem szczęka nam opadła, jak sobie uświadomiliśmy że to nasz doniczkowy kwiatek, podobnie z kaktusami i jukami, które standardowo rosły przy ogrodzeniach w ogródkach. W ogóle Majorka zachwyciła mnie kolorowymi kwiatami, tam większość krzaków kwitło na piękne róże, fuksje czy biele – niestety w sierpniu już w fazie przekwitania – ale co się musiało dziać w czerwcu – ahh.
A co fauny to w miniparku przy plaży były gołębie i … papugi w zastępstwie wróbli – znacznie głośniej dziamdziają niż elemelki.
M.
Gratuluję ukończenia środka :) Mereżka nie jest trudna, niemniej ja zawsze sobie muszę ją przypomnieć, zanim zacznę robić ;) Uśmiałam się z tych zielonych 'elemelków' :))))
OdpowiedzUsuńŚrodek bardzo dekoracyjny. Z mereżką faktycznie jest, niby wiadomo jak ale ja tam za każdym razem muszę ja sobie przypomnieć.
OdpowiedzUsuńMagda, mam obrus gdzie zrobiłam tylko od podłożenia, trudno to zresztą nazwać mereżką, to raczej podszycie brzegu;) Po kilku praniach nitki z drugiej strony się przesuwają, nieznacznie ale jednak.Teraz będę robić z obu stron, choć w mądrych książkach piszą, że obie metody są prawidłowe.
OdpowiedzUsuńKażdy ma takie 'elemelki' na jakie zasłużył :)))))
Dzieki Krysiu że powiedziałaś o tym praniu, będę miała to na uwadze. Tylko że jak mereżkę będę robić cieniowaną nitką to nie wiem czy uda mi sie zgrać kolory na górze i dole.... no zobaczę.
OdpowiedzUsuńJa wybieram obrusy bez mereżki :) Bardzo bym chciała jej kiedyś spróbować, ale ciągle się boję... nie umiem "zacząć", co zrobić z nitką przy pierwszym wkłuciu, jak podłożyć na rogach?? wydaje mi się że " po prostej" już by było łatwo - jak zwykle najgorzej jest zacząć ;)
OdpowiedzUsuńOch jaki cudowny blog!!!!!!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam od pierwszego posta, pozwoliłam sobie na subskrybcję, bo aż korci do następnego wpisu!!!!
Zachwycił mnie ten obrus, aż się boję napisać, ale chciałabym podobny zrobić! Super!!!!!
Zbieraczką kamieni też jestem i jak ja Cię rozumię w tej pasji. Fajny sposób na urodę kamieni podałaś. Muszę i ja spróbować.
Jednym słowem-blog pełen natchnień!