13 września 2009

… nadejszła wiekopomna chwila …

Bredzę chyba, to wszystko z powodu mało przespanej nocy – bo „hej wesele hej wesele tańcowało, grało i śpiewało …”. Ale za to była dobra wymówka, żeby nie zajmować się pracą umysłową (która leży i kwiczy), bo mózg niewyspany i przemęczony nie myśli. Zajęłam się więc pierwszymi krokami w needlepoincie. Uhhh początki zawsze są trudne, bo trzeba wymierzyć materiał, przeczytać w między czasie w języku obcym instrukcje i wyliczyć gdzie tu jest środek tego całego zamieszania. Wycięłam i uprasowałam monokanwe (najsampierw sprawdzając na próbce czy oby na pewno prasowanie tego to dobry pomysł – dobry) i zaczęłam tadam!! Tak jak napisała e.gunia, nie jest to trudny wzór – ścieg najprostszy z możliwych – ale właśnie na początek w sam raz. I teraz jakie są moje refleksje – otóż wyszywa się ciężko bez ramki do której można by było przytwierdzić haft, ponieważ naciągnięcie siakie takie na plastikowym kwadratowym tamborku niestety niewygodnie, bo szybko traci naprężenie – a tu przy tym hafcie napięcie materiału jest ważne i ułatwia wyszywanie. Poza tym nitki watercolour są bardzo piękne, ale miękki i szybko się kosmacą (widać to na zdjęciach) i robią się kłaczki które trzeba usuwać. Wydaje mi się też że perłówka jest trochę za cienka (5) w stosunku do watercolour no ale tak zadecydowali specjaliści ja się podporządkowuje (niech już będzie).
Poza tym mam pytanie do fachowców odnośnie zaczynania i kończenia nitki. Dziewczyny jak wy to robicie kochane – bo ja oczywiście kombinuje jak koń pod górę w ciasnym berecie, a może są na to po prostu jakieś sposoby. W związku z tym że haft nie jest ściśle przyległy do tkaniny to robię supełek który jeszcze dodatkowo chowam pod ścieg po lewej stronie. A jeśli chodzi o zakończenie to pod kilkoma ściegami przeciągam ale czy to wystarczy to się w praniu, znaczy w trakcie, okaże bo prać nie zmierzam ;).

M.

9 komentarzy:

  1. No i następna kobieta zaatakowana wirusem needelczegośtam... Ładna ta zaraza, nie powiem. Ale ja chyba jednak impregnowana jestem ;-)
    Wolę podziwiać Wasze cuda :-))
    Madziu! Piękny początek!

    OdpowiedzUsuń
  2. No zaraza mówię Ci!! Ty za to szyjesz boskie cudaki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. i ja podziwiam ale daleko mi do zaczęcia tego :-) piękne Madziu piękne :-))

    OdpowiedzUsuń
  4. Magda, ale fajne!!!!
    Dobrze że zaczęłaś pierwsza, pisz o wszystkim bardzo Cie proszę to ja będę się od Ciebie uczyć :)

    Dlaczego prasowałaś monocanvę?

    OdpowiedzUsuń
  5. bo dostałam złożoną na klika a w związku z tym że ona jest sztywna to się nie chciała odgiąć na płasko - dlatego lekko ją wyprasowałam - nic jej po tym incydencie nie ubyło nadal zachowała swoje własciwości - aha na wszelki wypadek wyłączyłam w żelazku parę - żeby tego usztywnienia nie rozpuscić

    OdpowiedzUsuń
  6. Po zamoczeniu monokanwa traci sztywność - pierz i mocz jak skończysz pracę.
    Nie rób żadnych supełków - wystarczy przeciągnąć nitkę pod kilkoma ściegami po lewej stronie przed pierwszym wbiciem i na końcu. To nie zawsze jest łatwe i trzeba dość długi odcinek nitki na to poświęcić (jakieś 2-3 cm) - inaczej będą się luzowały ściegi (co mi się niestety przytrafiło)
    Ja nie używam tamborka, bo nie chcę zaginać monokanwy - trzymam tkaninę w ręku (do needlepointa są specjalne ramki).
    Początki bywają trudne - trzymam kciuki, żebyś się nie zniechęcała. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. no własnie te supełki robię po to żeby nie luzował się ścieg - a i tak je chowam potem pod ściegiem jeśli sie da.
    Co do moczenia - właśnie dlatego wyłączyłam parowanie żerazka żeby nie zamokoło.
    A co do ramek - wiem ze są specjalne i sobie moze u znajomego (tylko strasznie zarobionego) stolara zamówię, a tymczasem pomyśląłam sobie że w sklepie dla plastyków rozejrze się za ramkami na które naciąga się płótno (nie znam fachowej nazwy) albo kupię podobrazie - czyli takie coś już z płótnem i płutno zdejmę i sama ramka mi zostanie - to niewiele kosztuje. W każdym razie dam znać.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzięki Madziu :-))
    Dwa takowe już rano do Cię poleciały :-))

    OdpowiedzUsuń