Obrazek rozpoczęłam wyszywać w kwietniu 2011 w pociągu relacji Białystok - Gdynia. To była fajna podróż nad morze. Zaczęłam od róży mając nadzieję, że uda mi się wyszywać obrazek w tempie prawdziwych pór roku. Jak to z planami bywa - nie do końca się udało. Jesienią 2011 roku prace zaczęły zwalniać i na kilka miesięcy obraz poszedł w zapomnienie. Mniej więcej w tym czasie wyszło, że obrazek nie będzie wisiał w moim przedpokoju a będzie prezentem dla koleżanki, która zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia.
Także odejmując plus minus wyszywałam obrazek około półtora roku. To nieźle jak na adhd robótkowe i masę innych rzeczy zrobionych po drodze hihi.
Ta praca była pierwszą, w której back stitche robiłam systematycznie (wcześniej najpierw wszystko xxxx a dopiero na koniec konturowałam) i cieszę się, że taką strategię obrałam, ponieważ po pierwsze od razu można było zobaczyć kawałeczek efektu końcowego, a po drugie dostałabym hopla konturując wszystko hurtem bo tam back stitchy jest cała masa. Zobaczcie jaka jest różnica w obrazku z konturami i bez (prawy dolny róg pracy)
Teraz kilka danych technicznych o pracy. W pracy używałam materiału i nitek dołączonych do zestawu The gold collection "Wreath of all seasons". Kanwa na której wyszywałam to 16stka, czyli mój ulubiony rozmiar. Użyłam 43 czystych kolorów nici i kilku mieszanek zaleconych w legendzie. Sam wyszywany motyw ma około 30 cm na 30 cm, jak doliczyć do tego materiał dookoła to oprawiony obrazek będzie miał około 50x50 cm. Oprawiony pokażę jak już będzie wisieć na ścianie u nowej właścicielki. Teraz kilka zbliżeń na ulubione szczegóły.
Tak jak pory roku - nie wszystkie lubię tak samo, tak i z wyszywaniem były różne momenty. Najbardziej lubiłam różyczkę i jesienne jabłko, choć i słonecznik był niczego sobie. Do szewskiej pasji natomiast doprowadzało mnie na samą myśl o wyszywaniu: jesiennej wstążki, konwalii (mimo, iż to moje ulubione kwiaty), i tych kulek - owoców ostrokrzewu.
Jestem dumna z tego dziełka i już kombinuję co by tu następnego na tamborek wziąć - czy UFOkową wróżkę makową, czy może nowy zestaw, a może do Novej powinnam się uśmiechnąć znowu ... tak to właśnie jest, jak się ma za dużo chęci i możliwości ... ja chce więcej czasu mieć ...
M.
Madziu !!!
OdpowiedzUsuńWieniec zachwycający i perfekcyjnie wykonany.
Będę tu wracała, bo bardzo mi się podoba :):)
Pozdrawiam przedświatecznie !
Jest przepiękny! Mucha, a nawet ważka (hihi), nie siada :-)
OdpowiedzUsuńFANTASTYCZNY!!!!
OdpowiedzUsuńI tak jestem pełna podziwu, że skończyłaś takie cudo haftować!
Obraz jest uroczy!!!!
Oczu oderwać nie mogę, piękny!
OdpowiedzUsuńCudo!!!
OdpowiedzUsuńUrzekajacy obrazek,pieknie u Ciebie chetnie bede tu powracac jesli mozna.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Piękny ten wieniec. Ja miałam to szczęście, że mogłam go obejrzeć w trakcie wyszywania.
OdpowiedzUsuńWieniec piękny. Różnica bez i z back stitchami jest znacząca!
OdpowiedzUsuńMadziu gratuluję ukończenia wieńca! Robi wrażenie! A ja wyobrażam sobie co czujesz mając jednego UFOka mniej :D I nitki można posprzątać ;)
OdpowiedzUsuńPrzepiękny, widać ogrom pracy i bardzo się cieszę,że można go oglądać ukończonego. Brawo!
OdpowiedzUsuńJest cudowny! Wiem co mówię, bo mam na swoim koncie wieniec bożonarodzeniowy. Wielki wysiłek, ale też i wielki efekt! Nie będzie Ci żal...?
OdpowiedzUsuńjest prześliczny, a ile cierpliwośći trzeba... podziwiwam:)
OdpowiedzUsuńWyszedł przepięknie! Od razu widać ogrom pracy i ogromne serce włożone w wyszywanie. Jestem pod ogromnym wrażeniem!!!
OdpowiedzUsuńPięknie !!!!!! Dałaś radę i z wstążkami,i koszyczkami ostrokrzewu.:) :) Czekam na następne arcydzieło.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWspaniały!!!
OdpowiedzUsuńJest piękny! Ja bym się nie porwała, bo nigdy bym nie skończyła. Dla mnie to by było dzieło życia :)
OdpowiedzUsuń