Nawet nie chce mi się myśleć, że to już koniec wakacji i mimo iż wiek szkolny jest głęboką przeszłością, ja nadal mam uczucie pod tytułem „nie lubię chodzić do szkoły” – paradoksalnie – ja lubię swój zawód :).
Kumpela poprosiła mnie, żebym uszyła worek na buty dla Jej małej uczennicy kochanej. Wprawdzie chyba miała na myśli coś pachworkowego i mam nadzieję, że mimo braku tej techniki worek się spodoba. Swojego czasu zakochałam się od pierwszego wrażenia w kocim materiale – a że koty są szalone, w równie szalonych kolorach, to sobie pomyślałam, że to w sam raz materiał na polepszenie nastrojów powrotów do szkoły. I tak popełniłam pierwszy raz w życiu coś od początku do końca, a w dodatku użytkowego. Worek jest dwuwarstwowy, z granatową podszewką. Dużo problemu miałam z troczkiem/sznurkiem do ściągania. Najpierw uszyłam z materiału. Zanim przeciągnęłam zszyty wąski pasek na prawą stronę to się ostro spociłam i nadwyrężyłam nie tylko bolący ale i ten niebolący nadgarstek. Potem wciągając go w worek połamałam dwie agrafki – no mówię Wam szło pod górę. No i jak już zamontowałam, to mnie prawie zemdliło kiedy się okazało, że ten rodzaj „sznurka” niezbyt „płynnie” ściąga tenże worek – a już na pewno mała dziewczynka sama nie będzie miała siły tego zrobić wrrrrrrrrrrrrr. Żeby nie to, że obiecałam to znając mnie już by worek wylądował na dnie kartonu z materiałami. A tak przespałam się z problemem i rano wyciągnęłam różową frywolitkową Aidę i trzasnęłam na szydełku kolejny „sznurek”. W związku z tym ze nie robię na szydełku na co dzień ,to nawet nie wiem jakiego ja ściegu użyłam – w każdym razie w jedną stronę był łańcuszek ,a w drugą stronę łapałam oczko i potem przez dwa oczka nitkę. Ten się już o wiele łatwiej wciągał a i sprawniej się ściąga worek– choć moim zdaniem jeszcze nie idealnie. I przyszło mi do głowy, że to niekoniecznie musi być wina sznurka, a grubości tunelu. No ale to pierwsze szycie – następne będzie już lepsze :).
Żeby jeszcze bardziej poprawić Danusi – małej uczennicy –nastrój uszyłam breloczek – też koci. Jak tylko zobaczyłam materiał w cieniowane koty od razu przyszedł mi do głowy pomysł. Do szycia wykorzystałam technologię zszywania sześcioboków. Wycięłam z papieru odpowiednio mniejszy kawałek, przyfastrygowałam go do materiału i obszyłam fastrygą dookoła (w związki z okrągłościami – gdzie nie gdzie musiałam naciąć materiał). Tak zrobiłam z dwoma kotkami, następnie przyłożyłam je „buźkami do siebie” i obszyłam okrętką zostawiając wolne miejsce na przewrócenie kotów na prawą stronę. Przed przewróceniem odcięłam fastygę, wyrzuciłam papier i ucięłam za duże naddatki materiału na szwach. Breloczek wypchałam takim czymś – jakby sztuczną watą – którą miałam z poduszeczki, na której spoczywał w pudełku mój nowy zegarek (fioletowo-śliwkowy). Żeby było bardziej dziewczęco przyszyłam trochę koralików. Mam nadzieję, że małej spodoba się prezencik.
Kilka dni temu wieszając pranie na balkonie około 19.30 zaobserwowałam dziwne zjawisko. Otóż w tym samym momencie odwracając głowę w prawo widziałam zachód słońca, a patrząc w lewo widziałam tęczę, a nawet dwie, a właściwie były to kawałeczki tęczy. I nie dziwiłoby mnie to zjawisko tak, gdyby nie to że nie padało, i nawet horyzont nie wskazywał – jak widać żeby gdzieś padało. W fajnym miejscu mieszkam – umacniam się w tym przekonaniu.
M.
Czy koniecznie musisz przypominac o początku roku szkolnego???
OdpowiedzUsuńToż to jak trauma!!
Ale z taki workiem i breloczkiem da radę przez to przebrnąc ;-)
A widok faktycznie godny pozazdroszczenia :-)
Pięknie Ci to wyszło.
OdpowiedzUsuńI woreczek swietny, a breloki superowe.
Brawo!
To jest jeden breloczek Kiniu tylko sfocony z obu stron :) bo każda inna :)
OdpowiedzUsuńDobrze z tym sznurkiem wykombinowałaś.
OdpowiedzUsuńPamiętam doskonale, że początek roku szkolnego to niemal trauma była, pierwsza rada pedagogiczna - kosmiczna nasiadówka! Człowiek był tak wykończony, że już mu się urlop marzył. Tak sobie myślę, że gdyby przerw było więcej a wakacje krótsze, łatwiej byłoby wytrzymać.
Na szczęście szkoła mnie już nie dotyczy, ani jako pracownika ani jako rodzica. Ale, żeby nie było wątpliwości, uwielbiałam uczyć matematyki i to w podstawówce. Byłoby pięknie gdyby można było się na tym rzetelnie skupić i odpuścić sobie te wszystkie dodatkowe głupoty... ech....
breloczek r e w e l a c j a! Worek niczego sobie tyż. Sznurek to drobiazg, ew. będzie reklamacja, tudzież mać się ulituje i sama wciągnie coś ślizgiego..., co by dziecku życia nie utrudniać!
OdpowiedzUsuńMadziula bardzo Ci szkoły współczuję i nieziemsko cieszę, że sama już nie muszę. Nie zajęć, nie pracy z dzieciakami, to lubiłam i za tym czasem mi się ckni, ale tej całej pi, pi pi szkolnej biurokracji, tych bezsensownych nasiadówek, rad w nieskończoność przeciąganych, szkoleń beznadziejnych, papiórów wypisywanych sobie a muzom, a tak skrzętnie pilnowanych przez dyrekcję, tego całego bzdeta, który ograniczał i zabierał czas przeznaczony na uczniów i pracę z nimi, na zwykłe bycie z dzieciakami, oj, tego wszystkiego silno Ci współczuję i wszystkim innych uczącym!
No właśnie i tego też sobie współczuję bo nienawidzę. Ja w ogóle jestem z tych dla których klasówki, odpytywanki czy generalnie oceny istnieć nie muszą - bo z niewolnika nie ma robotnika - a zasada zakuć zdać zapomnieć zapić mrozi mi krew w żyłach. No ale każą!!
OdpowiedzUsuńMagda spokojnie tylko, to nie Ciebie przecież będą odpytywać, sprawdzać, oceniać..... no może trochę i Ciebie, ale pomyśl o tych po drugiej stronie, oni za to nie dostaną pieniędzy ;)O tych pieniądzach to słowa Rafała ;)
OdpowiedzUsuńWoreczek pierwsza klasa !!! a breloczki to już biznesowa bym powiedziała, cudnie wyglądają z koralikami !!!
Do woreczków żadnych troczków nie szyłam, a worków sporo wyprodukowałam, nie tylko swoim facetom. Kupowałam gotowe, kolorystycznie dopasowane sznurki najlepiej się sprawdzają, są mocne, nierościągliwe i gładkie.
Woreczek czad (materiał też) a breloczek prześliczny i optymistyczny.
OdpowiedzUsuńWiesz co, ja do szkoły lubiłam wracać po wakacjach (jako uczeń :))
A za rok wrócę jako matka pierwszoklasisty.
Obłędny materiał! Uwielbiam koty a mój syn jeszcze bardziej... co prawda worka z takim motywem do szkoły już by nie zabrał ale do jaśka z taką poszewką chętnie by się przytulił :-) Worek z breloczkiem tworzą udany duet.
OdpowiedzUsuńFajnie, że dostrzegasz dookoła siebie takie magiczne chwile... I tego się trzymaj zaczynając kolejny rok szkolny :-)
Krzysia ty to zawsze na ziemie musisz sprowadzić - ja tu o ideach a Ty o kasie hihi. A jakby się dobrze przyjrzeć to kasę dostaję za nauczanie a nie terroryzowanie uczniów sprawdzianami którymi potem sama się muszę sterroryzować sprawdzając je (tak około 270 w jednym rzucie).
OdpowiedzUsuńNo ale jeszcze kilka dni wakacji :)
Trzymam kciuki za łagodny powrót do szkoły:))
OdpowiedzUsuńWoreczek świetny, ale najbardziej mi się podoba ten breloczek! Materiał chyba wprost stworzony, żeby go pociąć, i pobreloczkować:))) A jak przyczepiłaś zawieszkę do kota? Że się nie urwie?
Co do powrotu do szkoły... Madziula, ktoś musi ;)
OdpowiedzUsuńA z tym troczkiem... sznurek, sznurek gotowy za grosze w pasmanterii! Tak mi sie przypomniało! Ale i tak Ci poszukam jak wywyinąć taki "tunelik". Zaczekaj "chwilkę":)
No... a worek - czaderski! I jeszcze z podszewką! Breloczek miodzio :)
Ania słuchaj zaplątałam na nitkę kilka koralików i zrobiłam pętelkę modląc się cały czas żeby nie przeszła ta nitko przez pęknięcie kółka breloczka bo nie miałam innego pomysłu, choć teraz już wpadłam że mogłam jakąś tasiemeczkę przymocować :)
OdpowiedzUsuńCo do sznurka to nie miałam po drodze żadnej pasmanterii a poza tym weekend był a wiecie jak to jest jak się zamani coś żeby zrobić tu i teraz to tak ma być i już :) Mama właścicielki worka jak będzie potrzeba wstawi sama sznurek :)
OdpowiedzUsuńHahahaaa... :))) Oj czasem to by się przydała pasmentaria czynna całą dobę! :) Albo na stacji paliw niechby jakieś wypasione gadżety pasmantereyjne sprzedawali!
OdpowiedzUsuńTaaa... całodobowa pasmanteria ;) Hihihi.. dobrze, żeby chociaż w tych dostępnych 'normalnie' sprzedawali to co należy i żeby się w nich człowiek czuł jak człowiek...
OdpowiedzUsuńWorek świetny, breloczek zaczepisty :) Ja też będę miała takie kolorowe koty :)
taaa i nie dość żeby całodobowe i super wyposażone - tak jak te amerykańskie na ten przykład to żeby jeszcze przynajmniej o połowę taniej było wszystko :)
OdpowiedzUsuńja pamietam jak bardzo nie cierpialam nosic takich woreczkow do szkoly bo sie krecily jak glupie i ciagle sie obijaly o nogi ,ciekawy material w kociaki :) :)
OdpowiedzUsuńwidok wyjatkowy, to fakt, ale woreczek & Co fantastyczne!
OdpowiedzUsuńten worek dla małej jest C U D N Y :)
OdpowiedzUsuńz takim workiem to by mi się chciało chodzić do szkoły ....w ogóle to co Ty wyrabiasz tymi swymi ręcyma..to jest odlot. I do tego robisz wspaniałe zdjęcia, zarówno Twoich dzieł, jaki i przyrody !
I że uchwycisz zawsze coś takiego jak dwie tęcze bez deszczu...Madziula, Tyś jest magiczna jakaś.. ;)