Mam problem, problem męczący mnie od lat – a mianowicie – zbyt dużo różnych zainteresować robótkowych żeby mieć czas wszystkie je ogarnąć. No i znowu rozpoczęłam przydziały tygodniowe, bo i frywolitki znowu kocham, i krzyżyki, i hardanger, i needlpoint no i przede wszystkim szycie.
Jutro kończy się weekend frywolny – jejku jak fajowo znowu było wrócić do czółenek i eksperymentować, przypominać sobie to i owo. Powstało masę prototypów, sporo zaczętych pociętych kawałków frywolitek ale i kilka fajnych kolczyków, niektóre już sparowane, niektóre na razie pojedyncze – aczkolwiek jutro na pewno doparuję bo potem wiecie – nie wiadomo który tydzień na frywolitki mi przypadnie hi hi.
Co jest fajne w tym moim powrocie do frywolenia to to że oprócz eksperymentów z wzorami, eksperymentuję też z nitkami.I tak tutaj chciałam zobaczyć jak układają się kolory we wzorze używając ręcznie malowanej multikolorowej muliny Threadworx. Używałam trzech jej nitek. W związku z tym, iż była już przycięta na pasma to się trochę nagimnastykowałam w dowijania i doczepiania kolejnych pasemek. W związku z tym, iż nitka nie jest skręcona – jak to na mulinkę przystało – na pikotkach zwłaszcza widać rozdwajanie się – ale wydaje mi się, że nie przeszkadza to za bardzo a nawet daje taki fajny efekt miękkości. No i przy biżuterii trzeba ją będzie wykrochmalić w przeciwieństwie do rzeczy robionych z Aidy.
Jak już pewnie wiecie kocham miłością wielką wszelkiego rodzaju cieniowane, multikolorowe, tęczowe nitki. No i oczywiście nie mogłam się powstrzymać, żeby nie porobić właśnie takich kolczyków :). Następne zrobione wg własnego wzoru, a pomysłu zaczerpniętego gdzieś z sieci, perłówką anchora ósemką. Robi się nią nieźle, aczkolwiek dosyć szybko się mechaci jak przystało na perłówki. A dzięki temu że nitka jest skręcona kolczyki są jakby bardziej mięsiste, wypukłe w przeciwieństwie do tych wyżej opisanych.
Miałam też wielką ochotę na rombowe jakieś kolce w dodatku z koralikami. Zainspirowana tym wisiorem, a wyposażona w zasadniczo inne rodzaje koralików, niż ten na zdjęciu, zrobiłam taki oto:Użyłam nitki zakupionej kiedyś przez Krzysię na moje konto – YaronAt – jest to nitka do szydełka i drutów grubości mniej więcej ósemki perłówki. Wyszły takie dosyć wieczorowe te kolczyki – nie wiem czy się spodobają koleżance, której mają być te jak i większość pozostałych. Nitką robi się bardzo dobrze, jednak podobnie jak w przypadku mulinki będzie trzeba je wykrochmalić żeby się trzymały w kształcie przeze mnie pożądanym.
Tutaj łabędzie zwane przez moich domowników żurawiami … jak kto woli … może jutro uda mi się dorobić do zwierzyńca ważkę i żółwia :).
Na koniec zakładka – prosta bo zrobiona łuczkiem długim i skręconym – ale jakże użyteczna i moim nieskromnym zdaniem bardzo fajna. Pomysł zaczerpnęłam o koleżanki, która posiada tego typu zakładkę rzemykową (przywiozła ją sobie zza wielkiej wody), taką rzemykową też chciałam sobie zrobić, ale w trakcie szału frywolnego doszłam do wniosku że takie moje są fajniejsze o!
M.
świetny pomysł z tą zakładką, szkoda, że nie umiem takiej zrobić..:( Bozia wyposażyła mnie niestety tylko w robótkach ręcznych w umiejętność haftowania krzyżykami:)pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńooo te zielone sa super,co prawda miloscia wielka do frywolitek nie palam ale te mi sie podobaja,ech ja tez mam czasami tyle pomyslow i checi do robienie tylko..... :(
OdpowiedzUsuńFrywolnie się zrobiło!
OdpowiedzUsuńŚliczne bużuteryjki!
A co planujesz na przyszły tydzień?
A mi się Twój wisior bardzo podoba, dużo bardziej niż oryginał :) i zakładka jest świetna !
OdpowiedzUsuńAż taką atencją nie darzę cieniowanych nitek, ale te kolczyki co je widziałam naocznie ;) są całkiem , całkiem....
ciekawe co nam w tym tygodniu zaserwujesz ?
Świetne frywolitki :) świetny pomysł z ty podziałem czasu :)
OdpowiedzUsuńMagdaaaaa - jaki genialny pomysł z tymi tygodniowymi przydziałami, choć obawiam się, że u mnie się nie sprawdzi - od razu będę miała ochotę na inny gatunek robótek niż wypada z kalendarza ;))
OdpowiedzUsuńWisior chętnie przygarnę jak domniemanej właścicielce się nie spodoba, mnie tam się bardzo podoba.
I te tęczowe kolczyki - jajć.
Zakładka - bomba pomysł i jaki praktyczny np w książce torebkowej (papierkowe lubią mi wypadać)
Podoba mi się pomysł z podziałem robótek na tygodnie... Frywolić nie umiem, ale kiedyś myślałam nad podziałem tych kilku obrazów, które haftuję na dni tygodnia. W poniedziałek koty, we wtorek mackintosh, w środę kobieta z fantazją i.t.d. Cały tydzień bym zapełniła, ale na planach się skończyło :-)
OdpowiedzUsuńFrywolitki cudne! Na widok tego zielonego cuda oczy mi zabłysły... a łabądki jakie pomysłowe... chętnie obejrzę ważkę i żółwia :-)
to swietny pomysl z ta tygodniowka!
OdpowiedzUsuńTe pastelowe kolczyki poprostu sa przesliczne, cala reszta zreszta tez.
Przyszły tydzień to muszą być krzyżyki bo myszy piszczą koty miałczą więc rad niewola ... ale przecież ja lubię krzyżykować :)
OdpowiedzUsuńA u Ciebie, tak fajnie tęczowo :) Śliczne łabędzie i kolczyki, a zakładka dodatkowa zawsze się przyda, zwłaszcza taka! Zapragnęłam też pofrywolić :D
OdpowiedzUsuńJola no to już!! przypomnieć Ci jakieś elementy??
OdpowiedzUsuńFajne frywolitki, pomysł z tygodniami świetny, ale u mnie zupełnie odpada. Niestety nie umiem trzymać się własnych planów ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A co będzie, jak np w środku tygodnia frywolnego będziesz czuła niechęć do czółenek, a zachce Ci się nieodparcie hardangera? ;-D
OdpowiedzUsuńMedalion bardzo mi się podoba!
Zarówno w Twoim wykonaniu jak i w wersji Karmelka :-)
Ata nie wiem co będzie hihi zapewne dyspensa. Chodzi raczej o to w moim przypadku że każde z tych hobby wymaga wyciągnięcia z pudeł wszelakich akcesoriów a znacznie łatwiej robić to raz w tygodniu a nie codziennie :)
OdpowiedzUsuńAle jakby coś będę informowała na bieżąco.
Aaaaa! No to już rozumiem :-D
OdpowiedzUsuńNieważne która akuratnie dziedzina! Ważne by nie stanąć!
OdpowiedzUsuńDla mnie te frywolitki cudowne!
Magda, cudne frywolitki - ja też kocham cieniowane muliny :)
OdpowiedzUsuńA "tygodniowy" podział pracy bardzo mi się podoba, sama staram się taki stosować, tylko częściej to jest 2-3 tygodniowy - i jego główną zaletą jest że na wierzchu leży tylko jedna robótka z niezbędnymi akcesoriami a nie pięć :)
Cudooowne :) naprawde piekne :)
OdpowiedzUsuńChciałabym zachować taką konsekwencję, raz tydzień drutowy, raz frywolitkowy:)) Niestety za dużo pokus w zasięgu wzroku:))))
OdpowiedzUsuńśliczne frywolitki, te łabędzie - cudo!
Wonderful tatting works!
OdpowiedzUsuń