Kiedy odchodzą młodzi ludzie (zwłaszcza ludzie których znam) burzy się we mnie, ale też pojawia się przeświadczenie, że warto o siebie dbać tu i teraz nie odkładając niczego na później bo później może nie być … cieszę się że dbam ostatnio o siebie, a może dokładnie uczę się tego sukcesywnie.
A najlepszy sposób na dbanie o siebie to oczywiście wszelakie hobby, dobra książka, muzyka w tle … i tak to właśnie wygląda. Tak jak podejrzewałam, odkąd zaczęłam nowy obrazek needlepointowy tak i się od niego oderwać nie mogę, choć nadal wkurza mnie to że nie mam jeszcze wszystkich nitek.
A najlepszy sposób na dbanie o siebie to oczywiście wszelakie hobby, dobra książka, muzyka w tle … i tak to właśnie wygląda. Tak jak podejrzewałam, odkąd zaczęłam nowy obrazek needlepointowy tak i się od niego oderwać nie mogę, choć nadal wkurza mnie to że nie mam jeszcze wszystkich nitek.


Na życzenie Agi pokazuję jak wygląda moje wyszywanie w akcji – czyli jak trzymam i używam ramy :) dodam tylko iż w związku z tym że needlepoint jest haftem policzalnym i geometrycznym można obrazek odwracać jak się tylko chce i jak jest wygodnie (z której strony zabrać się za wzorek).
A i przy okazji (ale to pewnie tak samo jak na krośnie) ćwiczę na dwie ręce – lewą wbijam od góry prawą od dołu – oczywiście jak mam ochotę się dosyć intensywnie skupić (żeby lewą ręką trafić w splot).Bardzo fajnym sposobem na przytrzymywanie wzoru okazało się użycie wykorzystywanej do obramowania kanwy – papierowej taśmy malarskiej. Wprawdzie odkleja się co jakiś czas, ale nie jest to aż tak uciążliwe bo i tak trzeba zmieniać miejsce tych kartek bo wzór przecież „chodzi po kanwie”.
Powiem jeszcze o pewnych zmianach, które oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie wprowadziła do wzoru :).
Otóż w instrukcji należało użyć dwóch nitek tej częściowo metalizowanej różowej nitki (na fotce na mniejszej bobince) jednak jest to bardzo cienka nitka i postanowiłam że połączę ją z perłówką o podobnej barwie i tonacji i okazało się po wyszyciu kawałeczka, iż był to rewelacyjny pomysł przede wszystkim dlatego, że tam metalizowana nitka jest makabryczna w użyciu (efekty matowienia i generalnie rozwalania nitki na kolejnych fotkach).
Więc należy pamiętać żeby ucinać naprawdę krótkie kawałki do wyszywania no i w miarę możliwości łączyć z normalna perłówką.
A na koniec obiecywane szycie – a dokładnie początek do pierwszego mojego PP. Oczywiście jak to zwykle też u mnie bywa – co tam będę rozpoczynać od prostych rzeczy – od razu na wysoką wodę, przygotowałam się do szycia kota patchworkowego metodą PP.
Na zdjęciu wydrukowana super czytelna instrukcja napisana przez Ewę (tu ją znalazłam). Teraz jeszcze opanowanie zmiany nitki w bębenku.
M.













I ku mojemu zdziwieniu znalazłam w jednej z nich podstawy frywolitki nawet. Pewnie nie będę z nich korzystała, ale dla sentymentu niech będą. Odziedziczyłam też dwie bardzo leciwe książki, które pamiętam z dzieciństwa. 
