17 sierpnia 2012

... to było przeżycie ..

Lipiec jest miesiącem urodzinowym (jak każdy pozostały można by rzec :)) z okazji moich zostałam zawieziona do prawdziwego, stacjonarnego niemieckiego sklepu patchworkowego. Była to specjalna wyprawa do miasta obok Bremen, za co jeszcze raz dziękuję Beacie. 

Miałyśmy farta niesamowitego bo sklep był otwarty ostatni dzień przed urlopem. No i cóż, weszłam do sklepu i oniemiałam. Mimo, iż widziałam na zdjęciach jak takie sklepy wyglądają, mimo, iż ten akurat wcale nie był duży, ale wszędzie dosłownie wszędzie były materiały. Po kilkunastu sekundach z niedowierzaniem odkryłam, że chyba jestem na bezdechu, ponieważ zaczęłam się podduszać. Normalnie emocje i podniecenie było takie ... więc pooddychałam głęboko oparłszy się o jedną z boskich półek, doszłam ze swoją emocjonalnością do porozumienia i zaczęłam zwiedzać i macać. I pojawił się następny problem ale jak to, ja mam z tego wybrać kilka kawałków ... jak to ... ja chcę wszystkie ... na moje nieszczęście wielkie (pewnie z punktu widzenia mojego męża to wielkie szczęście było), że materiały w Niemczech są masakrycznie drogie. Mniej więcej dwa razy droższe niż w naszych rodzimych internetowych sklepach, gdzie występują tego typu cudowności. Jak już przeleciałam dwa razy wszystko dookoła, mogłam zacząć się skupiać na konkretnych projektach, które były w głowie, albo w głowie się zrodziły pod wpływem chwili i danego materiału. Oczywiście mówię tu o ogólnych zarysach raczej kolorystycznych niż wzorowych. Powiem tak wydałam iiiiiii dużo kasy, dostałam w prezencie część z tego co przywiozłam z tego sklepu i jestem szczęśliwa bo takie urodziny to ja poproszę raz w miesiącu hihi.










Materiały, które przywiozłam pokażę w następnym poście, a do tej pory może moi drodzy goście pokuszą się o strzały typów i kolorów przywiezionych zdobyczy (oczywiście te które widziały już namacalnie nie "zgadują" ok?)

M.

18 komentarzy:

  1. Na sam widok takiego sklepu, nawet bez zacięcia patchworkowego, można dostać ekstazy ;) Jesteś jak najbardziej rozgrzeszona!

    OdpowiedzUsuń
  2. wiem co czulas .ja mam taki zaraz obok domu i staram sie omijac lukiem .czasem sie uda;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Własnie miałam okazję podziwiac Twoje dzieło na blogu Cyber Julki , wspaniała praca , zazdroszcze talentu.

    OdpowiedzUsuń
  4. No a te materiały przyprawiaja o zawrót głowy !

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaaaaaale cuda!!!

    Nie dziwię się emocjonalności!
    Ach! Piękne!
    I nawet nie próbuję zgadywać, które to są te wybrane! Też pewnie wzięłabym wszystkie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny prezent urodzinowy! Zdjęcia zapierają dech w piersiach, więc nie dziwię się, że na żywo było jeszcze bardziej emocjonująco! A przy okazji: wszystkiego najlepszego:)

    OdpowiedzUsuń
  7. "obok Bremen"? Gdzie to, gdzie to!? Chyba tam kiedyś byłam! :)
    Tak, te sklepy u nich są zaopatrzone super! Nigdy nie wiem ile i czego brać, hahaahaaa... :))) Chyba każda z nas ma to samo!
    Pewnie wybrałaś Madziula zielenie lub niebieskości.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja chyba bym tam nic nie kupiła, bo nie wiedziałabym na co się zdecydować :D Fantastyczne materiały :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Po zdjęciach widzę, że można oczy zgubić... wcale się nie dziwię Twoim emocjom! Sklep ma chyba wszystkie kolory tęczy!

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow! Bombowy prezent urodzinowy!!! Wszystkiego najlepszego!!!

    Taki sklep mieć pod ręką to byłoby coś!!! Choć swoją drogą to cieszę się, że nie mam takiego sklepu gdzieś niedaleko, bo chyba wszystkie szmatki stamtąd chciałabym mieć w domu;)

    OdpowiedzUsuń
  11. To spoznione zyczenia urodzinowe sle:)
    I masz racje, tak te sklepy z materialami wygladaja:P Choc mnie to malo rusza, bo ja jednak zawsze bede hafciarka xxxx:D A materialy na tyly wafelkow jakos latwo mi sie dobiera, bezdechu nie doswiadczam:P

    OdpowiedzUsuń
  12. jak dziecko w sklepie z cukierkami bym się czuła pewnie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. hahhahah raz w miesiacu ? pani sie chyba w glowie przewrucilo, no fakt ceny sa makabryczne, a jakbys zobaczyla ceny wloczek to bys zamarla ;)dlatego malo kto juz kupuje w sklepach wszystko droga internetowa niestey ja bardzo nad tym ubolewam , bo jesli chodzi o prace rweczne to wole jednak na wlosne oczy zobaczyc co kupuje ,powachac i dotknac

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja już Twoje materiały widziałam, także nie będę strzelać co Ty tam kupiłaś ;) A sklep rzeczywiście mega jest! Przecież tam można konto sobie opróżnić, zwłaszcza jeśli się kartą płaci. Nie dziwię Ci się, Magda, że na bezdechu byłaś!

    OdpowiedzUsuń
  15. Madziulka, po dzisiejszej naszej rozmowie, do gorączki dołączył wstyd i coś poklikałam i tadam Gogla mi pozwoliła napisać!
    Kupiłaś niebieskie, zielone, pstrokate, czerwone, morskie o!
    ps. a były czarne w maleńkie różyczki ?

    OdpowiedzUsuń
  16. aż milo popatrzeć na te zdjęcia :-D

    OdpowiedzUsuń