15 maja 2012

… zazieleniło się …

Wiosna za oknem nie zawsze działa również na wiosnę w głowie, ale ale nie ma co narzekać – jest o wiele lepiej niż zimową porą. Na dzień dobry trochę mazurskiej zieleni. Lubię patrzeć na takie zdjęcia … dają ukojenie i relaksują.

Na warsztacie posucha. Moje UFOki już nawet nie piszczą, tylko patrzą na mnie takimi zapłakanymi oczami … (nie nie, nie moje wizje nie mają nic wspólnego z maryśką tudzież innymi ziołami). Ale ja się nie poddaję w wierze w siebie, że niebawem nadejdzie czas że będę i wyszywać i needlpointować i szyć i wiele innych rzeczy z wish listy.
Nie jest tak, że nic nie robię, bo na razie oddaję się koralikowo mani umiarkowanej (staram się być świadoma i nie popadać w skrajności, czyt. kupuję boskie koraliki które kolekcjonuję w szufladzie). Na szczęście i na nieszczęście mam u siebie w mieście Jolinkę, która cierpliwie tłumaczy i pokazuje jak zrobić cuda na które chwilowo jestem napalana. Jolu dziękuję Ci!! Nieszczęście polega na tym, że jak się zachodzi do jolinego sklepu to jest się narażonym na masę różnokolorowych pokus. 

Wyhodowałam gąsienicę, którą robiłam z koralików Taho w dwóch wielkościach. W związku z tym że nie przekonują mnie na razie metalowe zapięcia to znowu bransoletkę zszyłam, dzięki czemu jest wygodna w noszeniu i nie przeszkadza przy pisaniu. Na pewno jeszcze inne tego typu ozdoby letnie powstaną. 

Cały problem z tymi bransoletkami jest taki, że trzeba mieć dużo dużo cierpliwości żeby ponawlekać koraliki w odpowiedniej sekwencji. Muszę się też zaopatrzyć w dobrą nitkę, bo teraz dłubię z kordonków multikolorowych anchora, kupionych za duże pieniądze do needlpointa. 


Mimo, iż robótki są lekko opóźnione za to książki – moja miłości, na które mam wyjątkowe chęci. Dominują szwedzkie kryminały i lekkie SF (jak nie wampiry to podróże w czasie).


Właśnie zbliżam się, NIESTETY, do połowy ostatniej części Trylogii czasu. Jestem bardzo wdzięczna Nailii za to, że kupiła wszystkie trzy części od razu i że nie muszę cierpieć czekając na kolejne tomy tylko czytam historię ciurkiem. Trylogia z tych łatwych i przyjemnych, a wręcz bardziej literatura młodzieżowa, ale co mi tam mogę sobie pozwolić, kiedy się naprawdę świetnie z nią relaksuję.
M.

8 komentarzy:

  1. No nie! Następna robi bransoletki. Do tego fajne bransoletki. Oby to nie było zaraźliwe :-) Bo ja już naprawdę nie mam czasu!

    OdpowiedzUsuń
  2. Imponująca liczba przeczytanych książek Madziu! A na robótki przyjdzie czas i wtedy przestaną podglądać Cię z kątów zapłakanymi oczami - będą furczeć w robocie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ania te książki to z dwóch ostatnich miesięcy jakoś :) a robótki tak ... przyjdzie czas :)

    OdpowiedzUsuń
  4. lilka - ja nie chcę straszyć ale to jest zaraźliwe i rozprzestrzenia się nawet bez osobistego kontaktu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. dzięki za cudne zdjęcia , uwielbiam takie klimaty:) koralikomania?wychodzi Ci super, ja utknęłam na zakupie książki - hi hi, a książki to też moja wielka miłość, teraz mam audiobooki ( prawda?:)) i jestem happy:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Magda, doskonale Cię rozumiem - też nic nie robię robótkowego od jakiś 2 miesięcy za to czytam :) Widocznie tak falami człowiekowi się rytm układa, raz jest większe ssanie na jedno hobby a raz na drugie:)

    Cieszę się że zrobiłaś ten wpis :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Koraliki są świetne, super się noszą! już wypróbowałam, a co! Darkowski zgłasza się do Ciebie po nauki :P Ja pewnie będę następna w kolejce.
    A co do książek, ja z audiobookami nie dam rady (to do Kiboko, jeśli kiedykolwiek mnie przeczyta). Za bardzo się rozpraszam i myślę o czymkolwiek, oprócz tego, czego słucham. Jak dla mnie, to odpada.

    OdpowiedzUsuń
  8. Camillę Lackberg uwielbiam (z premedytacją zostawiłam zaczętą ksiażkę - ostatnią część, w domu, by po powrocie z wakacji nie popaść w czarną rozpacz, ze już wszystko jej przeczytałam :)
    A co do Trylogii, to pierwsze widzę, może sie skuszę

    OdpowiedzUsuń