Idzie idzie zima, tylko dojść nie może. Oczywiście nie narzekam - gdzież by znowu, przecież zimy nie lubimy, ale nie chciałabym żeby w grudniu zakwitły drzewa bo to już będzie przegięcie … Kilka dni temu zmroził mnie widok za oknem i myślałam, że to już – przyszedł śnieg i mróz – tak rano wyglądało za oknem, a szalik wiszący na balkonie przybrał się w narodowe barwy.
Będąc dalej w klimacie coraz większego marznięcia zadbałam o dwie ważne części swojego ciała – szyję i dupę ;). Chustę wełnianą zakupiłam chyba w marcu od Guzika z pętelką w moich ukochanych tęczowych kolorach. I mimo, iż mogłam ją zacząć nosić od niedawna, to wielka chęć żeby z nią obcować pozwoliła migaczem przyzwyczaić się do gryzienia jej. A powiem więcej, przecież jeden z incydentalnych szalów będzie zrobiony z tego typu nitki tylko że cieńszej.
Dupa natomiast będzie chroniona „dupnym kominem” (absolutnie nie jest to negatywne określenie tego czegoś o czym zaraz napiszę). Zakupiłam 100% wełnę i posługując się niebywałymi zdolnościami mojej mamci stworzyłyśmy coś takiego:
Generalnie wygląda jak mini spódniczka, bądź dłuższy sweter, a że w tym roku nie ma mowy żeby kupić nową, dłuższą kurtkę to mam nadzieję że moje cynaderki i tyłek będą w miarę zadowolone.
A przy okazji moja mamcia dzisiaj obchodzi 18ste urodziny – więc zaśpiewajmy mamie sto lat!
A na koniec dzisiejszego spicza SAL, który w moim wykonaniu dobiegł końca. Niestety nikt nie zgadł co zaplanowałam sobie napisać, choć Piegucha przypomniała mi o swoim świetnym napisie świątecznym, więc może w przyszłym roku takowy powstanie. Zostałam zobligowana do nieujawniania efektu końcowego do przed wigilią, tak więc pokazuję pracę na tamborku. Uważam, że nitka jest piękna i ślicznie układa się na wzorze, choć ułożenie jest zupełnie przypadkowe.
M.
Kolor chusty jest obłędny, a pomysł z ogrzewaczem rewelacyjny :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł z tym dupnym kominem. Już czuję jak Ci ciepło:)
OdpowiedzUsuńAle mi się Twój SAL podoba..... normalnie bajunia! Wg mnie lepszy niż oryginał! Ciekawa jestem jak to teraz oprawisz :D
OdpowiedzUsuńHusta kolory ma jak rozgrzewacz. cudeńko
OdpowiedzUsuńPomysł z dupogrzejem bardzo, bardzo! Jak się chodzi w podkasanych kurtkach i dżinsach, to faktycznie jedyna ochrona tej mniej szlachetnej, acz szalenie potrzebnej części odwłoka ;-)
OdpowiedzUsuńdupogrzej jak i samo określenie boskie :) w życiu bym nie wpadła na taki pomysł, rewelacja - a tęczowo chusta rozjaśnia całość i dodaje blasku - miodzio :)
OdpowiedzUsuńogrzewacz tyła to dobry pomysł ;) ja też nie lubię jak mi marznie tyłek, a tęczowej chust pozazdrościć :)
OdpowiedzUsuńzapraszam po wyróżnienie :)
OdpowiedzUsuńSAL wyszedł świetnie! nitka piękna, to oczywiste, ale pomysł miałaś bardzo udany - napis bardzo trafiony i zamiast świątecznego zrobił się uniwersalny przekaz :) bardzo, ale to bardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuńChusta bardzo twarzowa:) Sto lat dla mamy!
OdpowiedzUsuńChusta bardzo energetyczna, na jesienno-zimowe szarugi w sam raz, dupogrzej super !!! a SAL.....no cóż, to trzeba zobaczyć na własne oczy, żeby docenić mistrzostwo - mikroskopijne krzyżyki i te niezwykle piękne kolory na naturalnym lnie, ja widziałam :))))
OdpowiedzUsuńSAL cudny:) Ciekawa jestem oprawy i wykończenia:)
OdpowiedzUsuńA ogrzewacz na... nerki;) - fajny i już zazdroszczę, bo mi też często zimno w te okolice:))
No i wszystkiego najlepszego dla mamy:)
Magda, ten ogrzewacz, to ja poproszę o dopisanie ile i jakich oczek jest pomiędzy warkoczami. Lewe jedno, albo dwa, a może angielskie? A pomysł doskonały!
OdpowiedzUsuńSAL, kłaniam się nisko z najgłębszym szacunkiem, doskonała praca!
Lilka muszę zapytać mamy co i jak bo ja nie ogarniam :)
OdpowiedzUsuńDziewczyny jesteście kochane!!!!!!! dziękuję
Pytaj, pytaj, czekam :-)
OdpowiedzUsuńLilka mam -> 6 prawych oczek - warkocz; 3 oczka lewe (grube druty) -> to od mamy :)
OdpowiedzUsuńaaaaa MAMA dziękuje serdecznie za życzenia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
OdpowiedzUsuńI sto lat!
'Dupny' komin jest bajeczny! W ogóle świetny pomysł, tym bardziej, że takie wystające elementy swetrowe itp spod kurtki bardzo mi się podobają!!! Muszę przemyśleć potrzebę takowego...
OdpowiedzUsuńNadupnik pierwsza klasa, nie pomyślałam o tym, że tak to można wykombinować, a mi ta część ciała łatwo zimą odmarza, mimo, że kurtki zawsze kupuję dłuższe.
OdpowiedzUsuńHmmm... na 'home sweet home' bym nie wpadła. Po polsku to zresztą kretyńsko by brzmiało, co nie? - słodki dom? Eeeeeee... W każdym razie SAL naprawdę ładny i podziw za maciupeńkie krzyżyki! Hawk :)
Z tym "dupnym" kominem to jest idealny pomysł, sama sobie chyba takie coś muszę sprawić.
OdpowiedzUsuńWspaniałe rzeczy tworzysz, dodaję Cię do znajomych i z pewnością będę odwiedzała Twój magiczny zakątek ;) Pozdrawiam cieplutko oraz zapraszam równie serdecznie na swojego bloga ;)
OdpowiedzUsuńhahahhaah szal z przymroskiem wyglada rewelacyjnie
OdpowiedzUsuńMadzia, a jakby to wyglądało......duzy byłby ten obrazek z tym polskim napisem :))))Ale mam na takowy chetkę :)
OdpowiedzUsuń