16 lipca 2011

…niezły trening…

Zakończyłam kolejną przygodę patchworkową. Tym razem w zielono fioletowej tonacji. Przygoda ta była bardzo bardzo fajna no i uczyła mnie pokory na każdym kroku.

Powoli kształtują się we mnie sympatie i antypatie do poszczególnych etapów szycia quiltów. Najbardziej lubię zszywać wierzchy – całkiem nieźle idzie mi już stykanie rogów poszczególnych elementów. I w tej materii mogę już zacząć ryzykować bardziej skomplikowane elementy aniżeli tylko kwadraty czy prostokąty. Kanapkowanie idzie mi nieźle.

Ale pikowanie to moja zmora. Kurde nie wychodzi mi nic ciekawego poza prostym pikowaniem po szwach czy po przekątnych. Ehhh muszę koniecznie nad opanowaniem igły przy pikowaniu popracować … .

Wiem też, że koce włochate i elastyczne nie są przyjaznym materiałem do pracy dla początkujących. Dlatego też … cóż mój pled idealny nie jest, ale jest za do przemiły w dotyku – czyli tak jak chciałam. Ze względu na koc tym razem też nie za bardzo mi się lamówkowało – choć lubię ten etap szycia. A więc przyszycie lamówki maszynowo z dwóch stron skończyło się załamką, napadem nerwu numer 5 objawiającego się warczeniem do mężusia oraz finałowo godzinnym pruciem jednej części lamówki. A następnie jakieś 3 godzinne (ponad 6,5 metra lamówki) przyszycie jej ręcznie, nabawiając się przy okazji bólu opuszka palca fakjuwego, bo nie zawsze było mi wygodnie z za dużym naparstkiem (czy istnieją małe trzymające się palca naparstki??).


Dla podsumowania całego projektu – pled w liczbach:
- pled ma 35 bloków
- każdy blok składa się z 24 kawałków różnej wielkości
- co daje 840 kawałków plus lamówka, która ma około 6,6 m
- środkowy kwadrat przepikowany jest gwieździście, pozostałe kwadraty po krzyżu i przekątnych na najcieńszej ocieplinię (Basta poradziła ocieklinę żeby wzmocnić całą konstrukcję więc posłuchałam)
- spód stanowi lekko włochaty, ciepło śliwkowy koc z mikrofibry, zakupiony w osiedlowym sklepie makro
- zużyłam dwie szpulki nici, z czego przynajmniej 1/7 została spruta i wyrzucona :) (marnotrawstwo to się nazywa)
- zawiązałam około 280 supełków z lewej strony pikowania, aby zakończyć to pikowanie

Reasumując – kocham patchworkować!!!

p.s. A na deser niebo wypatrzone przez mężusia.


M.

17 komentarzy:

  1. Madziulo, chylę czoła! I muszę Ci przyznać, że Twoje wyczyny dopingują mnie do przełamania się i podjęcia próby wypikowania moich uszytych topów (bo jak na razie moje duże narzuty leżą i czekają...).
    Z tych zupełnie egoistycznych pobudek:) cieszę się, że jesteś i masz tyle odwagi, którą zarażasz innych!

    OdpowiedzUsuń
  2. Patchworkowa narzuta fantastyczna, a wypatrzone niebo ...anielskie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie Ci idzie, kolorystycznie bardzo mi się podoba :).

    OdpowiedzUsuń
  4. Mimo tych przeciwności losu - pledzik wygląda cudownie! A kolorki ma takie apetyczne!
    Piękny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Madziula! Jestem pełna podziwu dla Twoich wyczynów szyciowych! [tu oklaski] Bardzo bym chciała to dotknąć i zobaczyć na własne oczy!

    OdpowiedzUsuń
  6. pled genialny, zanim ja uszyję coś tak skomplikowanego to pewnie jeszcze z 30 lat minie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Napracowałaś się, nairytowałaś, ale za to masz superancki patchwork. Wielkie brawa!
    Napisz coś o tych pledach na spodzie, co to jest i czy było drogie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Pled śliczny! Kolorystycznie po prostu dech zapiera, na pewno będzie ulubionym pledem :)

    Podziwiam samozaparcie do tej techniki, ja do niej takiego nie mam, ale za to lubię podziwiać Twoje pomysły patchworkowe i ich wykonanie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Koc na spodzie jest z mikrofibry czyli poliestru jest lekko włochaty. W rozmiarze 150/200 kosztował w Makro jakieś 33-36 zł :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Madziu - PODZIWIAM CIĘ W SZCZEGÓLE I CAŁOŚCI!
    Nie znam wielu osób, które w takim tempie nabrały takich umiejętności!

    OdpowiedzUsuń
  11. No no....noooo.... muszę zobaczyć to cudo, to się może odblokuję :))))

    OdpowiedzUsuń
  12. Dzięki Madziu. Fajny pomysł z tym kocem, może kiedyś odpatrzę :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Piękne prace,uwielbiam blogi na których można zobaczyć taką różnorodność prac.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. O kurcze... Oniemiałam!

    OdpowiedzUsuń
  15. kiedys mnie porwaly "poczwarki" i nawet kupilam pare czasopism ale tamte to byly naprawde prawie jak wyszyte obrazy,wyobrazam sobie ile trudu i cierpliwosci kosztuje ich zrobienie :) :)

    OdpowiedzUsuń
  16. jak by nie było, efekt wspaniały, ja na swoim koncie mam tylko kilka poduszeczek i to prostych i nie wiem czy kiedykolwiek zdobyłabym się na taki wyczyn! Wielkie brawa.

    OdpowiedzUsuń