30 grudnia 2009

…no i gdzie te moje wpisy…

No właśnie gdzie? Obiecanki cacanki … nie wiem dlaczego sama to sobie robię hi hi, ale ale jeszcze trochę poobiecuję i na pewno w końcu dojdę do systematyczności w tymże właśnie – we wpisach. Nazbierało się opowiadania na kilka postów, więc zrobię z tego dwa J żeby weselej było.
Zacznę od czasów świątecznych, choć już dawno każdy o nich zapomniał, a tu wspominki. Dostałam od sympatycznych dziewczyn z mojej klasy super prezent taki mikołajowo -pożegnalny (bo z powodów zdrowotnych jestem na urlopie). Sama idea i to że o mnie pomyślały już mnie z deka uzdrowiło. Zobaczcie sami – koniecznie proszę powiększyć zdjęcie żeby przeczytać ulotkę.


Ostatnio udało mi się przeczytać „ PS Kocham Cię” Cecelii Ahern. Dlaczego akurat tą, bo po pierwsze był film na jej podstawie nakręcony, którego jeszcze nie obejrzałam, a po drugie napatoczyła mi się w dosyć dobrej cenie – jeszcze taniej niż na okładce ponieważ za 8 zł. A przy okazji polecam wszystkim zakupy książkowe tutaj, naprawdę mają bardzo atrakcyjne ceny książek. A jeśli chodzi o film, to zawsze wolę najpierw przeczytać książkę, żeby potem nie wzorować się tym co było na filmie, a już tym bardziej nie znać szczegółów. Poza tym wydaje mi się, że książki są bardziej szczegółowe i fajnie potem jest oglądając ekranizację dostrzegać rzeczy, o których nie powiedzieli albo które zmienili. Ale powracając do samej książki – na pierwszy rzut oka - ot tak prosta historia roku życia młodej kobiety, mieszkanki Irlandii, dla której ten rok łatwy nie jest bo pochowała właśnie ukochanego męża. Ale w drugim rzucie, pokazany jest mechanizm, pewnie często spotykany w życiu codziennym wielu kobiet, „uwieszenia” się na mężczyźnie i życia tylko i wyłącznie dla niego, zatracenie gdzieś przy tym wszystkim siebie i swojego życia. I jest pięknie jak jest pięknie, ale kiedy umiera osoba, która była „żywicielem” (do którego jest się przyssanym) to życie zaczyna wyglądać zupełnie inaczej, są inne okoliczności, inne potrzeby, inne decyzje, które trzeba podjąć samodzielnie… . Więc nie taka ta książka lekka (choć i tak można ją traktować), a bardziej przystępnie przemycająca ważne rzeczy właśnie dla nas kobiet. Polecam.

Pamiętacie jak pokazywałam tutaj motki dziwnej włóczki? Otóż mojej mamie udało się wreszcie dojść z nią do porozumienia i zrobiła mi cudny puchaty i cieplusi szalik. Wprawdzie nie mam fotki mnie w szaliku (nie samym oczywiście) ale to się da nadrobić bo zima w pełni. Mama robiła go na bardzo grubych drutach więc jest rzadki ale bąble powodują, że wicher zły nie hula dziurami. I wspominała, że to takie pioruństwo, że jak tylko spadnie z druta to pruje się samo w mgnieniu oka – mam nadzieję w związku z tym, że dobrze go wykończyła hi hi.

A wracając do zimy – natknęłam się przypadkiem na optymistyczne zdjęcie, które pozwala wierzyć że wiosna coraz bliżej hi hi.
A na koniec moje szaleństwa wizażowe. Oczywiście zrobić samej sobie dobre zdjęcie przy sztucznym świetle graniczy z cudem więc proszę wybaczcie ich jakość i włączcie swoją wyobraźnię. To co jest na powiece to kolor czerwony nie bordowy :) połączony z bardzo ciemnym grafitem, w kącikach wewnętrznych rozświetlone złamaną bielą. Wydawałoby się dosyć mocny makijaż – jednak przy okularach wcale nie wyglądał mocno i jest zupełnie inny niż zazwyczaj.
M.

6 komentarzy:

  1. Magda stwierdzam że masz super klasę !! czytając ulotkę aż się popłakałam ... ehhh kochani są :) Jeśli chodzi o książkę to nie mogę się doczekać aż mi ją pożyczysz ... a makijaż boski :):) już wiem jak mnie umalujesz na kolejną większą imprezę :)

    a jeśli chodzi o szalik ... to widziałam jak mama nad nim pracowała :):) fioletowy będzie równie fajny :) buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Klasę masz przecudowną!
    Szalik wspaniały!
    A makijaż - zazdroszczę, sama nie potrafię to pozostaje podziwiać!

    OdpowiedzUsuń
  3. Prezent rewelacyjny i jeszcze ta ulotka- SUPER!!! A oczęta pięknie pomalowałaś!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem tego samego zdania... :) Miło jeśli ktoś coś fajnego specjalnie dla nas przygotuje. A makijaż świetny, wyobrażam go sobie na żywo... jak dla mnie to taki trochę retro , w klimacie lat20 - 30 ... kocham taki styl... Szampańskiej zabawy życzę ! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ulotka dla pacjenta jest swietna hahahahaha ,powieki ostatnio malowalam jak mialam 100 lat :),kiedys sama zastanawialam sie zeby sobie taka babelkowa wloczke kupic ,ale moze jeszzce to zrobie ;) do Siego Roku

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurcze, coś ze mną nie w porządku, chyba też by mi się urlop zdrowotny przydał, tylko od czego....od bezrobocia ??? może bym dostała podobny prezent ???...... pomarzyć :)
    A urlop potrzebny, bo nie skojarzyłam włóczki ze zdjęcia z tym co widziałam na Twojej szyi podczas naszej wyprawy do Timarii. Zapomniałam Ci powiedzieć, że świetnie w nim wyglądasz !!!

    OdpowiedzUsuń