A może powinnam napisać raczej „czasami jednak bywam dobrze zmotywowana”, choć pewnie na dwoje babka wróżyła, bo i moje nastawienie i motywacja wszelaka ważna jest. Ale o czym ja tu ględzę … otóż skończyłam kolejną pracę, która właśnie powstała dzięki wsparciu kilku zakręconych w kierunku needlpointa dziewczyn.
Ponad rok temu postanowiłyśmy z Aploch i Yenulką, że fajnie zrobić wspólny blog i razem wyszywać ten sam projekt. Zabawa polegała na tym, iż chętne osoby wyszywały wzór nie wiedząc jak ma wyglądać efekt końcowy. Co miesiąc pokazuje się kolejna część schematu i tak w ciemno idzie się do przodu :). I pewnie jak się wyszywa oryginalnymi kolorami podanymi przez projektantkę to jeszcze pół biedy bo zaufanie że wyjdzie jakieś jest. Ale kiedy samemu dobiera się kolory – tak jak ja – i co miesiąc jest dyg co to będzie teraz i czy to się zgra z resztą – powoduje to już lekki stresik u mnie. Tak więc w ogólnym rozrachunku nie lubię takich wyszywanek (choć kolejny mistery SAL się szykuje), aczkolwiek towarzystwo wyborowe pozytywnie zakręconych, wsparcie pozwala jednak czerpać korzyści z needlpointa – tak jak być powinno.
Mój wybór kolorów wyszedł od multikolorowej perłówki anchorowej, i to do niej dobierałam kolejne barwy – róż fuksjowy, seledynowy, fiolet złamany granatem. I wyszło mi zestawienie, które mhhh zupełnie „moim kolorami” nie są. Ale to nie znaczy, że nie sprawiało mi przyjemności praca w takich barwach a w dodatku efekt mi się podoba bardzo i nawet już mam podejrzenia, gdzie będzie haft w przyszłości wisiał.
Wspomniany wcześniej niepokój związany z comiesięczną niespodzianką jaki kolor i w jakim układzie będzie wykorzystywany. Kulminacja, a właściwie pierwszy i ostatni zgrzyt nastąpił na szczęście pod koniec prac – w listopadzie (gdyby zdarzyło się to wcześniej to z dużym prawdopodobieństwem rzuciłabym pracę w kąt i dojrzewałby kolejny UFOk). Po kilkukrotnym pruciu i ćwiczeniu anielskiej wręcz cierpliwości (w moim odczuciu), zmianie proponowanego ściegi na inny i jakoś poszło :).
Ponad rok temu postanowiłyśmy z Aploch i Yenulką, że fajnie zrobić wspólny blog i razem wyszywać ten sam projekt. Zabawa polegała na tym, iż chętne osoby wyszywały wzór nie wiedząc jak ma wyglądać efekt końcowy. Co miesiąc pokazuje się kolejna część schematu i tak w ciemno idzie się do przodu :). I pewnie jak się wyszywa oryginalnymi kolorami podanymi przez projektantkę to jeszcze pół biedy bo zaufanie że wyjdzie jakieś jest. Ale kiedy samemu dobiera się kolory – tak jak ja – i co miesiąc jest dyg co to będzie teraz i czy to się zgra z resztą – powoduje to już lekki stresik u mnie. Tak więc w ogólnym rozrachunku nie lubię takich wyszywanek (choć kolejny mistery SAL się szykuje), aczkolwiek towarzystwo wyborowe pozytywnie zakręconych, wsparcie pozwala jednak czerpać korzyści z needlpointa – tak jak być powinno.
Mój wybór kolorów wyszedł od multikolorowej perłówki anchorowej, i to do niej dobierałam kolejne barwy – róż fuksjowy, seledynowy, fiolet złamany granatem. I wyszło mi zestawienie, które mhhh zupełnie „moim kolorami” nie są. Ale to nie znaczy, że nie sprawiało mi przyjemności praca w takich barwach a w dodatku efekt mi się podoba bardzo i nawet już mam podejrzenia, gdzie będzie haft w przyszłości wisiał.
Wspomniany wcześniej niepokój związany z comiesięczną niespodzianką jaki kolor i w jakim układzie będzie wykorzystywany. Kulminacja, a właściwie pierwszy i ostatni zgrzyt nastąpił na szczęście pod koniec prac – w listopadzie (gdyby zdarzyło się to wcześniej to z dużym prawdopodobieństwem rzuciłabym pracę w kąt i dojrzewałby kolejny UFOk). Po kilkukrotnym pruciu i ćwiczeniu anielskiej wręcz cierpliwości (w moim odczuciu), zmianie proponowanego ściegi na inny i jakoś poszło :).
I jeszcze chcę podzielić się z Wami swoim szczęściem – zostałam doceniona i nagrodzona przez dziewczyny prowadzące Patchworkową Gwiazdę. Szczęście tym większe bo dziewczyny są mistrzyniami szyciowymi i to dodatkowo wielka radość i duma że przez znawczynie tematu zostałam doceniona (i moja czerwona narzuta też). Dziękuję
M.
M.
Gratuluję patchworkowej gwiazdy :)
OdpowiedzUsuńA APOM wyszedł fantastycznie, ja niestety jeszcze z nim daleko w lesie, dlatego na razie nie zaczęłam nowego projektu ;O)
cudowny efekt! podziwiam Cię nieprzerwanie za to wyszywanie :D
OdpowiedzUsuńMagda, haft jest prześliczny, naprawdę. Szczęka mi opadła, bo widziałam tylko w międzyczasie jego kawałeczki, jak wyszywałaś przy jakimś tam oglądaniu filmów (wtedy było po prostu ładne).
OdpowiedzUsuńNo i gratuluję zasłużonego wyróżnienia za narzutę :)
to naleza sie gratulacje :) :) mnie sie podoba to co wyszylas i kolorki tez :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem kolory świetne! Energetyczne, czyste i całość wyszła znakomicie!
OdpowiedzUsuńPiękne!!!!
OdpowiedzUsuńNormalnie aż wielkie oczy zrobiłam!!
Prześliczny! Kolory bajeczne! Ogromnie podziwiamy wszystkich haftujących, nam pozostaje tylko zachwycać się i skrycie zazdrościć ;) Pozdrawiamy sedecznie :)
OdpowiedzUsuńWielkie WOW! Pięknie!
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że nie został ufokiem! Piękna praca, należą Ci się ogromne gratulacje za ukończenie:)
OdpowiedzUsuńTwój haft needlepointowy zachwyca multikolorem, jak wszystkie Twoje prace :) Niezmiennie mnie zadziwia fakt, że taki sam wzór daje takie różne w sumie prace. I zabawa musi być przednia, pomimo tego małego stresu..
OdpowiedzUsuńGratuluję wygranej Patchworkowej Gwiazdy! Pochwal się nowymi tkaninami :)
Piękne prace. Jestem pod wrażeniem dosłownie wszystkiego. Gratuluję!
OdpowiedzUsuńGratulacje !!! zarówno z powodu wyróżnienia przez Patchworkową Gwiazdę jak i ukończenia mistery SALa :)))
OdpowiedzUsuńi jeszcze.... wydaje mi się, że dziewczyny z Patchworkowej Gwiazdy potrafią docenić nie tylko tego kto jest mistrzem w danej dziedzinie, ale przede wszystkim tego, kto ma największe osiągnięcia.
OdpowiedzUsuńMagda, nie jest sztuką uszyć doskonały patchwork jeśli jest się mistrzem, jeśli uszyło się ich już dziesiątki...sztuką jest zrobić to po raz pierwszy !!!
gratuluję ukończenia APOM'a :) nie mogę się doczekać aż mój się skończy - niestety nic nie rozumiem z listopada mimo że czytałam to już z 5 razy :D
OdpowiedzUsuńogromnie się cieszę że Twoje zaangażowanie w szycie zostało zauważone i docenione - jestem dumna z Ciebie :)
Piękny obraz stworzyłaś! :) A kolory bardzo spójne - w kierunku Indii :)) Uwielbiam takie energetyczne połączenia!
OdpowiedzUsuń