11 maja 2010

… oj działo się działo …

Ubiegła sobota to bardzo ważny dzień był dla mnie i dla Krzysi. Ponieważ asystowałam tej ostatniej w organizacji wielkiego zjazdu maniaków sobótkowych z Podlasia i szeroko pojętych okolic (czyt. Warszawa – zwłaszcza jeśli świat traktujemy jak globalna wioskę hi hi). Krzysia od kilku dobrych lat wspominała o swoim marzeniu wielkiego spędu, no i w związku z tym, że czas odpowiedni się nadarzył to zaczęłyśmy przygotowania. Moja w nich rola, powiedziałabym była znikoma – ja tam tylko sprzątałam :). Choć mimo małego mojego wkładu przed spotkaniem śniło mi się ono po nocach, że coś nie wyjdzie (zwłaszcza w obszarze za który byłam odpowiedzialna) i będzie jedna wielka globalna kicha.
No ale na szczęście to były tylko niczym nieuzasadnione moje lęki. Spotkanie odbyło się bez najmniejszych żadnych przeszkadzających okoliczności – rzekłabym nawet dumnie że było świetne bez niedociągnięć większych. Na tyle fajne że od razu chciało nam się pogadać o następnym :).
Ja osobiście nie ogarnęłam wszystkich, znaczy nie miałam jakoś czasu na zatrzymanie się pogadanie bo trzeba było dopilnować tego czy tamtego, zrobić zdjęcia, zmyć filiżanki … wiecie takie standardowe czynności, i dopiero jak oglądałam fotki to sobie uświadomiłam że były różnie skonfigurowane grupki rozmawiające zawzięcie o tym i owym … no ale tak to już jest z byciem organizatorem. Udało mi się w wielkim przelocie i pewnie postawiona do pionu przez ból głowy zjeść kilka pyszności, które pojawiły się w „bufecie”: przepyszny tort śmietanowy Krzysi, soczewiaki pani Halinki spod litewskiej granicy, bułeczki serowo szczypiorkowe yenulki … i wiele innych pyszności.
Jeśli chodzi o prace było ich tyle, że nie sposób było w moim przypadku nad każdą zatrzymać. Moim zdaniem takie spotkania powinny trwać znacznie dłużej niż 10 godzin :).
Więcej fotek ze spotkania oczami dwóch paparazzi znajdziecie tu: cz.I (moja) i cz. II (naili)

A żeby nie było że nic nie robię to postępy majowe w moim SALowym needlpoincie poczynione.
A dzięki spotkaniu można było porównać obok siebie prace nas – założycielek bloga o polskim needlpoincie :) (jak coś banerek na bocznym pasku).
A to widok jaki musiałam uwiecznić buty Erysia (mojego siostrzeńca) i moje :)M.

17 komentarzy:

  1. Nawet nie zorientujesz się kiedy będzie odwrotnie (to komentarz do ostatniego zdjęcia ).

    Magda, fajnie, że jesteś ( blisko), że Ciebie poznałam i w ogóle się cieszę i dziękuję :)))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Madziula, jako gospodarz spisałaś się na medal. Bardzo dziękuję za organizację spotkania i każdą chwilę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale Wam zazdroszczę takiego spotkania.
    Zdjęcia sobie już wczoraj pooglądałam...takie na nich rzeczy widziałam, że do tej pory nie mogę się otrząsnąć...a hardangerowy obrus Krzysi to chyba jeszcze z miesiąc będzie mi się śnił po nocach...a potem oglądnę zdjęcie drugi raz i będzie mi się śnił przez kolejny miesiąc ;0)

    OdpowiedzUsuń
  4. Magda, spotkanie było bossskie, świetnie zorganizowane i macie z czego być dumne (że udało się coś takiego zorganizować :)
    Piszę się na następne :)

    Kinia, ten obrus będzie Ci się już śnił do końca świata :) A jak zdecydujesz się go wyszywać to daj znać :)
    Ja na niego choruję odkąd Krzysia go pokazała, i ja go kiedyś zrobię albo chociaż zacznę coś czuję.... ;)

    Ostatnie zdjęcie jest cudne :)

    OdpowiedzUsuń
  5. sliczne ...o matko sliczne....i zazdroszcze czasu fajnego ,oj zazdroszcze

    OdpowiedzUsuń
  6. mozna tez bylo kupowac, czy tylko wystawiac? nie wiem czy chcialabym to wszystko na wlasne oczy obejrzec, jesli mozna kupic, to zabraklo by mi napewno forsy, jesli tylko obejrzec to chyba bym zglupiala!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Super że spotkanie się udało ... obejrzałam wszystkie zdjęcia i jestem pod wrażeniem :) wszystkie dzieła są przepiękne !!

    stół z poczęstunkiem co prawda dla mnie zakazany ale miło jest przynajmniej na fotkach takie pyszności pooglądać :)

    a butki Ercia mojego są boskie !! :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj fajnie miałyście! tyle cudów pomacać i własnymi oczami pooglądać!

    Krzysia ma rację - już niedługo będzie odwrotnie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. oj ten obrus Krysi mi się też śni po nocach i tak samo jak Ty yenulka ja też kiedyś go zacznę - tylko zmienię pewnie kolorystykę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale było faaaajnie na spotkaniu. Kto nie był, to niech żałuje i już się szykuje na następne! Żeby było więcej cudowności do oglądania!

    A Tobie Madziulku, skromnisio.. "ja tam tylko sprzątałam..." serwetką przyłożę, frywolitkową może być? Bo widziałam, że w organizację wszystkiego byłaś bardzo zaangażowana i mocno wspierałaś Krzysię, więc się nie wymiguj, że ty tam nic .. Razem dokonałyście tego, że spotkało się tak wiele świetnych osób z pasją, którą same kochacie. I to jest cudne!

    OdpowiedzUsuń
  11. Naila a żebyś wiedziała, że żałuję, oj żałuję!!!! Dobrze, że dziewczyny chociaż galeryjkę zdjęciową zrobiły to se pooglądałam i pozachwycałam się.
    A cuda widziałam oj cuda.

    Faktycznie ten hardangerowy obrus Krzysi to mistrzowsko wygląda!!!!

    Ale też pierwszy raz widziała dzieło Mirka, o którym mogłam tylko z właścicielem porozmawiać.

    Madziula ja to Ciebie za nnedlepionta podziwiam- ta kolorystyka cudna!!!
    A co do Twojej propozycji, którą wysunęłaś to jestem jak najbardziej za.

    OdpowiedzUsuń
  12. Magda, a na jaką kolorystykę byś zmieniła?

    Mnie się podoba tak jak jest, te złamane szarości są fajne.

    OdpowiedzUsuń
  13. yenulka - ja bym bardziej w zielenie poszła niż w ten szaro ceglany. Czyli bardziej szaro zielone by u mnie było.

    OdpowiedzUsuń
  14. Naila! No żałuję! Jak licho! Ale weź mnie już nie dobijaj bardziej! :-((

    OdpowiedzUsuń
  15. ech fajne musza byc takie spotkania i pewnie jest tez milo :) zazdroszcze

    OdpowiedzUsuń
  16. Madziu! Zapraszam do zabawy w "10 zdjęcie"
    http://hobbyata.blogspot.com/2010/05/strza-w-dziesiatke_14.html

    OdpowiedzUsuń
  17. Magda dzięki Ci wielkie za znakomitą organizację spotkania, to niesamowite znaleźć się wśród tylu podobnie wrażliwych osób:)))

    OdpowiedzUsuń