Właściwie nie wiem jak się czuję z tym o czym Wam zaraz napiszę ... może pod koniec wpisu mi wyjdzie.
Otóż jak już wiecie że porwałam się za mega obraz w moim świecie nazywany "Marzeniem", po 25 godzinach wyszywania i postawieniu kilku tysięcy krzyżyków zaczęłam mieć wątpliwości. Dotyczyły one tego, że na 20ct aidzie wyszywałam jedną nitką i czy aby jak dojdę do ciemniejszych obszarów nie będzie badziewnych prześwitów.
Pierwsze takie wątpliwości zignorowałam i wyszywałam dalej. Ale jak nie wyszywam to czasem zaglądam na grupy miłośników HEADów i tam zaobserwowałam że dziewczyny na tej wielkości aidy wyszywają dwoma nitkamia ... aaaaa zaczęło mi uwierać coraz bardziej. Pewnie pojawia się teraz pytanie - "ale co nie sprawdziła tego wcześniej" - oczywiście, że sprawdziłam używając bordowej nitki - więc dosyć ciemną, nie mam pojęcia czy jednak to był za jasny kolor czy moja wielka chęć już zaraz rozpoczęcia wyszywania przysłoniła mi obiektywny ogląd sytuacji - nie mam pojęcia. W każdym razie postanowiłam wziąć najciemniejsza nitkę w zestawie i spróbować raz jeszcze no i cóż wyszło jak widać - jedna nitka przy ciemnym kolorze, którego sporo jest we wzorze, nie jest wystarczająca do pokrycia. Wyżej są też krzyżyki dwoma nitkami - żeby zobaczyć różnicę.
Tak że nadeszła decyzja co robię dalej, jak pewnie możecie sobie wyobrazić, ogarnęła mnie rozpacz na samą myśl o tym że miałabym wypruć to co wyszyłam. Od razu miałam wizję rzucenia obrazka w kąt i omijania go szerokim łukiem. Postanowiłam jednak zadbać o swoją psyche oraz o dobre nastawienie do obrazka i zmieniłam materiał. Doszłam do wniosku, że zacznę jeszcze raz wyszywać tym razem na luganie 25ct, na której stanowczo i po kilku testach można wyszywać jedną nitką. Tamten zaczęty materiał postanowiłam pierwotnie wykorzystać do ciut mniejszego obrazka, tak żeby to co już zapełnione odciąć po prostu.
I tak oto jak w Dniu świstaka, znowu zabrałam się za wyliczenie materiału, przygotowanie go, pokratkowanie tu i ówdzie i zabrałam się dzisiaj do wyszywania. Żeby nie był zgrzytów zaczęłam w innym miejscu niż poprzednio i cóż wyszywanie na luganie to czyta przyjemność, mimo iż krzyżyki są mniejsze to pięknie się układają, a sam materiał nie jest tak pieruńsko sztywny jak aida. I przypuszczam, że już do niej nie wrócę, nie ma sensu marnować sobie takiego komfortu pracy jaki jest z luganą.
I teraz wróćmy do postawionego na początku pytania - jak mi z tym wszystkim jest? O dziwo jakoś szczególnie zła nie byłam, a teraz nawet uważam że świetnie się stało że to tylko 25h i tylko kawalątek wyszytego obrazka poszło no straty. A za to odkryłam, ponownie - bo to przecież nie pierwszy raz - że materiał na którym się pracuje bardzo ale to bardzo wpływa na jakość tej pracy.
Reasumując resetujemy to co było i zaczynam Marzenie od nowa :) Trzymajcie kciuki i bądźcie ze mną proszę :)
M.
Gratuluję rozpoczęcia bis, trzymam kciuki za ukończenie i podziwiam za trudną decyzję.
OdpowiedzUsuńoj trudna decyzja trudna!
OdpowiedzUsuńja aż tak Lugany nie znam, ale już podziwiam za haftowanie krzyżyków na jedną nitkę!!!
Oby Marzenie wyszło :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że udało Ci się utrafić w materiał:) Teraz już na pewno pójdzie lepiej - trzymam za to kciuki i będę dopingować!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za szczęśliwy finał pracy. Szkoda tylko że nie obeszło się bez komplikacji.
OdpowiedzUsuńOt wyzwanie olbrzymie i niech się uda jak najlepiej!Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMadziu- taka sytuacja , mnie - przyprawiałaby pewnie o kilkugodzinny stres i deprechę! Strasznie mi się psuje humor , gdy coś nie wychodzi od razu.Dlatego tym bardziej PODZIWIAM i tą jedną (!!!) nitkę i te tysiące krzyżyków i te godziny i jednak pozostanie przy wzorku. Trzymam kciuki .
OdpowiedzUsuńooo matko kochana... gratuluję Ci samozaparcia i podjęcia takiej decyzji, bo ja bym pewnie rzuciła to w kąt! Trzymam mooocno kciuki!
OdpowiedzUsuńI ja gratuluję :) Troszkę szkoda tych krzyżyków ale faktycznie czarne krzyżyki jedną nitką wyglądają średnio :) A te na drugiej kanwie są idealne :) Tak więc trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńMadziu, podziwiam! Wierzę, że teraz już nic Ci nie przeszkodzi w wyszywaniu tego pięknego dzieła!
OdpowiedzUsuńTeraz jestem z Tobą jeszcze bardziej niż poprzednio. A to dlatego, że ja chyba nie miałabym "odwagi" zaczynać od nowa.
OdpowiedzUsuńkibicuję z całego serca! :) Marzenia się spełniają ;)
OdpowiedzUsuńMnie wizja wypruwania nitek przeraziła ;) Trzymam kciuki za powodzenie.
OdpowiedzUsuńMateriał dobrej jakości to połowa sukcesu, wtedy robótka jest czystą przyjemnością.
Magda, szacun :)
OdpowiedzUsuńI weź mi napisz o zakańczaniu nitki bo mnie to dręczy i irytuje :D
Właściwie to nie wiem, czy bym zaczęła od nowa :), całe szczęście nie miałam jeszcze takiej sytuacji. Grunt, że się nie zniechęciłaś :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że na Luganie "drobisz" ale efekt będzie rewelacyjny :) Obrazek bardziej zbity i jak się później spojrzy z perspektywy to będzie jak zdjęcie :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam, że zaczęłaś jeszcze raz- dobrze, że chociaż niewiele na aidzie zrobiłaś. A praca na Luganie to będzie i jest jak czytam sama przyjemność:D Trzymam kciuki.
Nic nie napiszę, bo jestem..... przerażona : ogromem krzyżyków i wyszywaniem 1x1 na Luganie. Tym, że zaczęłaś od nowa wcale, pewnie sama bym tak zrobiła gdyby kiedykolwiek w życiu przyszło mi do głowy wyszywać COŚ TAKIEGO !!! Lepiej poświęcić więcej czasu na porządny i zadowalający nas efekt niż mieć potem pretensje do siebie, że można było inaczej.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki !!! ....
....i będę sprawdzać postępy, żeby nie było jak z makami ;)))
Jestem z Tobą Madziulku. Dasz radę! A tamten fragment potraktuj jako wprawkę.
OdpowiedzUsuńJa też bardzo lubię Luganę 25ct. Haftowałam na niej dwa HAEDy i jeszcze coś drobniejszego. Efekt końcowy jest niesamowity. Obraz wygląda jak namalowany, albo jak zdjęcie. Nikt nie chce uwierzyć, że to jest wyhaftowane.
OdpowiedzUsuńZmiana materiału to dobra decyzja. Szkoda tylko tych straconych godzin :)Ale co tam :) Też jestem z tych co zaczęłyby jeszcze raz :D
Pozdrawiam i trzymam kciuki! Obraz będzie cudny!
Jak ja mogłam przeoczyć Twój HAED? Ale już nadrabiam zaległości i również będę śledzić postępy. Miło mieć świadomość, że są jeszcze inni dla których jest to zarówno wyzwanie, jak i czysta przyjemność. Moja rodzina jak na razie patrzy na mnie jak na wariatkę. Ciekawe co powiedzą jak skończę ;).
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń...no i pięknie proces twórczy następuje...trzymam kciuki...:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za informacje. Ja się właśnie zastanawiam jak zacząć mojego Haed-a. Mam zamiar robic na kanwie 20 ct .
OdpowiedzUsuńno ja bym szału chyba dostała... muszę na swojego cierpliwości i chęci nazbierać i w końcu zacząć
OdpowiedzUsuńTo była trudna decyzja. Podziwiam cię za to, że nie masz żalu o stracony czas. Trzymam kciuki za dalsze postępy :)
OdpowiedzUsuń