... i składał ponad 1000 elementów do przestrzennego origami. A gdzie, no jak to gdzie w wakacje może składać - w szkole oczywiście.
![]() |
kliknij w zdjęcie żeby powiększyć |
Ale od początku:
Na zajęciach w ramach nauki prezentowania się młodzież przedstawia swoje zainteresowania, mega ciekawy dla mnie czas, ponieważ młodzi ludzie bardzo fajni i mający super pasje. Jeden taki oprócz grania na perkusji, o której mógłby opowiadać godzinami zajmuje się też układaniem przestrzennego origami i to on mnie nakręcił, dokładnie jego pasja, do stworzenia nietypowego prezentu urodzinowego dla mężusia szanownego. A, że mąż mój fanem smoków chińskich jest (i nie tylko Lorda Vadera nie znalazłam w postaci origami) to smok miał powstać.
Rzeczony perkusista znacznie przyczynił się do świstakowego składania elementów, wcześniej instruując mnie jak mam poprawnie to czynić. I tak naskładaliśmy tego trochę.
Ja już w czasie wakacji miałam tylko złożyć elemenciki do kupy z pomocą youtubowego instruktażu. No nie powiem, jak statystyczna kobieta, przestrzenne układanki nie są moją domeną, ale metodą prób i błędów jakoś udało się złożyć jako tako smoczysko.
Nie obyło się bez sytuacji podbramkowych typu - czarne elementy są z nieodpowiedniego tworzywa (takie ni to kalka techniczna ni to papier) i nie trzymały się reszty tylko sobie sprężynowały i wyskakiwały. W pobliżu jest tylko jeden sklep papierniczy i weź tu znajdź czarne kartki. W ruch poszedł bloczek kolorowych sklerotek, w którym co któraś karteluszka była czarna.
W instrukcji była mowa o kleju szkolnym - ale nie, niestety nasze szkolne kleje są do bani, więc znowu do sklepu papierniczego po wikol. Niestety smok ma dosyć dużą głowę i duży tułów i już wiem, że aby stał porządnie przy telewizorze będę musiała go poprzyklejać jeszcze w kilku miejscach.
I tak oto kolejną technikę rękodzielniczą mam odfajkowaną. Teraz przede mną haft wstążeczkowy, koronka pętelkowa i uszycie sobie bluzy, z przyzwoitości nie wspomnę o starych i ukochanych technikach.
M.