23 maja 2010

… a tak przypadkiem …

Weekend spędziłam bardzo przyjemnie i niezmiernie towarzysko w stolicy naszej zacnej. I pobyt był bardzo odkrywczy botanicznie – ponieważ pierwszy raz w życiu widziałam kasztanowca kwitnącego na różowo. Czy to jest norma u Was? bo w moim mieście nie zdarzyło mi się w takich kolorach te drzewa oglądać.Był również w planie wyjazd na Targi rękodzieła do Łodzi, ale w samą porę doinformowałyśmy się że nie ma sensu pokonywać tyle kilkosów bo frekwencja marniutka jeśli chodzi o wystawców i zwiedzających też. Ale my kobitki absolutnie nieprzejęte wymyśliłyśmy na prędce inne rozwiązanie na spędzenie czasu wolnego i było bosko :). I co spotkania z maniaczkami robótkowymi zawsze kończą się masą nowych pomysłów i masą napaleń na nowe dziełka – a czasu jakby coraz mniej w tej naszej dobie :(

Dzisiaj, kiedy wstałam bladym świtem koło 12 w południe okazało się że mam możliwość jechać na targi książki – mhhh sobie myślę targi były tydzień temu coś się popiepszyło kumpeli i jej tłumaczę że na pewno tygodnie się pomyliły, no ale na wszelki wypadek zapytałam wszechwiedzącego googla co o tym myśli – i co – musiałam się pokajać bo i owszem w tamtym były targi i w tym tygodniu też są targi. Nie za bardzo jest to dla mnie logiczne no ale cóż … Przejrzałam program i nic ciekawego nie rzucało się w oczy niestety. Na szczęście w ostatniej chwili w planach dostrzegłam nazwisko mojego ulubionego pisarza (no dobra dobra jednego z wielu ulubionych przecież) – czyli Marcina Szczygielskiego, który miał w idealnym dla mnie czasie podpisywać swoje książki. A że ja akurat z najnowszym jego tytułem podróżowałam … no to na azymut dosłownie na stoisko Latarnika, gdzie w towarzystwie niejakiego Raczka Tomasza siedział i ziewał Szczygielski :) – przesympatyczny facet – wydał się stanowczo fajniejszy od swojego partnera. W trakcie podpisywania „Bierek” zdecydowałam się na zakup nowego wydania PLBoya i Wiosny PLBoya = PLBoya² (stare wydanie będzie tylko do pożyczania znajomym) i tym sposobem mam dwa autografy autora :) Cieszyłam się jak dziecko i nawet ośmieliłam się poprosić o wspólną fotkę a co!! Więcej może się nie powtórzyć taka okazja. Więc nie zrobiłam zakupów i fotek w Łodzi, ale mam inne łupy wielce satysfakcjonujące.
M.

16 komentarzy:

  1. milo Cie zobaczyc :) nooo z takim chlopem to tez bym se taka fote trzasnela ;)kasztanowce kwitnace na czerwono zdecydowanie bardziej mi sie podobaja :) :)

    OdpowiedzUsuń
  2. wydał się stanowczo fajniejszy od swojego partnera to zupełnie jak ja- też jestem stanowczo fajniejsza od swojego partnera :))))


    Owocny był to wyjazd, mimo niemożliwości dokonania zakupów w Łodzi, czekam na ustną i obszerną relację, z tych nowych pomysłów zwłaszcza;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Och zdjęcie z takim przystojniakiem!!! Gratuluję!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Magda, ale fajnie zakończyłaś weekend :)

    Strasznie fajnie że przyjechałaś !!!! Mam nadzieję że przy kolejnym Twoim pobycie w stolycy znowu zrobimy sobie taki maraton :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Madziu! Na tym samym stoisku Stanisław Tym cmokał moją Anię w łapkę. Tyle, że przed 12 :-D

    A te targi z ubiegłego tygodnia to były Warszawskie Targi Książki. Ot taka młodziutka konkurencja dla MTK ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. O mamo ! :D
    Jak ja Ci zazdroszczę tego spotkania ze Szczygielskim ! ;) Ojjć ! a żeby było śmieszne w sobotę skończyłem czytać "Bierki" ! :D Dość miła lektura ;) "Berek" Też niczego sobie ;) Widzę, że gusta mamy podobne ! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. WOW!!! JUż Ci pisałam, że Ci ogromnie zazdroszczę, ale i gratuluję autografu no i..... zdjęcia:)Zwłaszcza teraz gdy i ja do fanek pana Szczygielskiego dołączyłam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kasztanowiec kwitnący na różowo szalenie mi się spodobał...
    Zdjęcie extra, też bym sobie chciała takie zrobić :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Niedziela zatem spędzona została niezwykle efektywnie i ślad zdjęciowy nawet pozostał :D Jeśli Łódź ma być odwoływana dla tego typu sobotnich spotkań, to proszę o więcej :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Oooooo :) Czeka mnie lektura "Farfocli namiętności" ,ale już po kilku stronach mogę stwierdzić, że autografu zazdroszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  11. a mi się do tej pory nie udało 'wdepnąć' na książki p. Szczygielskiego. Muszę spróbować, skoro tak zachwalacie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Różowy kasztanowiec - w mojej okolicy jest przynajmniej jeden w każdej miejscowości.
    Co do literatury - chyba czytamy zupełnie inne książki. ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Koroneczko książek jest tak ogromna ilość że niewykluczone że tak właśnie jest :) na szczęście czytam to co sprawia mi przyjemność a nie to co muszę więc uwielbiam czytać :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Różowy kasztanowiec? Niepomalowany?? Niemożliwe, ale widzę na zdjęciu..! Twórczości tego przystojniaka na zdjęciu nie znam jeszcze, ale tej fajnej kobitki obok to mam nadzieję poznać więcej dzieł, zwłaszcza po tej "masie napaleń na nowe dziełka", po spotkaniu z dziewczynami, którego żywo zazdroszczę... :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Witam! Widziałam już wczesniej te ksiązki i zastanawiałam się nad ich kupnem. Zdjecie autora mocno przekonywujące! ;)

    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Madziula, super, że udało Ci się miło spędzić ten weekend. My się oczywiście kajamy, ale przyjmujemy na klatę Twoją zapowiedź śledzenia naszych poczynań i zamawiania dóbr cukrowych na Twój przyjazd :)
    uściski!!!

    OdpowiedzUsuń