16 lipca 2009

... szybko poszło ...

Dwa wieczory kilka odcinków serialu i skończona zakładka numer jeden. Numer dwa ma być wyhaftowana (bardziej męska). Zakładka zrobiona jest cieniowaną nitką Florettą 4494 grubość 10 (mój ulubiony rozmiar nitki do frywolicenia).
Ciąg dalszy wspomnień archiwalnych o tym moim hobby. Zielona serwetka powstała cztery lata temu (jejku jak ten czas napiernika) – jest moją ulubioną, niestety oddaną w prezencie znajomej. Wzór bardzo mi się podoba, więc przypuszczam, że kiedyś jeszcze taką popełnie : ). Fajne w robieniu jej było to, że nie było nudno bo z każdym obiegiem działo się coś innego.
Bardzo fajną przygodą były jajka – szybko się je ubierało, można było pofantazjować z koralikami i efekt wychodził sympatyczny.

Epizodycznie pojawiły się też dzwonki – trójwymiarowy wymiar frywolitki.


No i jeszcze na koniec dwie przykładowe kartki ślubne, w których wykorzystywałam najprostszy z możliwych motyw frywolitkowy. I znowu pojawiają się koraliki – mam do nich słabość.






M.

3 komentarze:

  1. O rety! Kobieto! Ależ Ty masz cierpliwości! Ta serweta to coś rewelacyjnego!
    Drobiazgi mnie urzekły :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwinęłaś się z zakładką !!! pochwalę też pozostałe frywolne, bo m.in. one były moją inspiracją do nauki tych koronek, a serduszkowa kartka tak mnie urzekła, że motyw powielam do dziś w różnych wariantach :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Such pretty tatting!

    I wanted to let you know that I'm having a giveaway! Be sure to come on over and join in!

    OdpowiedzUsuń