27 stycznia 2013

... zatrzymane ...

Kolejną nowością w tym roku jest seria roboczo nazwana - "zatrzymane". Doszłam do wniosku, że chciałabym aby to miejsce było też dla mnie w przyszłości do powspominania. Już od dawno chodził za mną ten pomysł ale nie miałam technicznych możliwości do zrealizowania swoich planów. A kiedy już mikołaj kochany przyniósł mi super telefonik to i mogłam przejść do działania. Bo czasami to widzę takie rzeczy, takie momenty że aż szkoda że one przemijają. Nie wiem jeszcze jak często będę pokazywała ten cykl ale bardzo bym chciała raz w tygodniu ... no zobaczymy. Także zapraszam:

Pierwszy Grudzień tego grudnia. Niestety latem mąż kochany zasuszył mi mojego kochanego fuksjowego. Także ostał się jeden.
Wiedeń - cywilizowany świat by się wydawało, w hotelu 4* internet za 20 euro za dobę - masakra, a w centrum jedynie w tejże kawiarni można było się ze światem połączyć.
Zawsze chciałam zrobić takie zdjęcie. Czasami jak idę do kibelka i jest to akurat w ostatnim wagonie to zawieszam się kontemplując ten widok!! Jest magiczny.
Ci co mnie znają wiedzą, iż z alkoholem mi nie po drodze. Tak było rzeczywiście do momentu kiedy odkryłam cydr gruszkowy, mimo procentów mogłabym pić jak oranżadę. Polecam!!
Musze Wam powiedzieć, w sekrecie, że od kilku miesięcy jestem uzależniona od YT. Oglądam vlogi modowe, kosmetyczne, życiowe. Dziewczyny, które oglądam, ostatnio robią live`y dzięki którym można poznać je lepiej. Najbardziej poprawia mi nastrój Sywia - Szavka. Mega pozytywna osoba.
Dałam rady spakować się w małą, kabinową walizeczkę. Jestem coraz lepsza w pakowaniu się na szybkie wyskoki samolotowe.
Najfajniejsze sobotnie popołudnie w miesiącu - spotkanie robótkowe, w czasie którego gadamy, dziergamy na wszystkie sposoby (nie tylko na drutach) i spędzamy bosko czas.
Dzikie tłumy na dworcu w Białymstoku. W takich sytuacjach dziękuję sobie za dbanie o siebie i kupowanie w newralgicznych terminach pierwszej klasy z miejscówką.
Wschód słońca gdzieś nad Europą na wysokości kilkuset kilometrów.
Pierwszy porządny śnieg roku 2012.
O tyle było śniegu. Okna były otulone pierzynką śnieżną :)
O matko ufok. w dodatku prawdziwy zielony ;) Pierwszy raz robiłam maseczkę ze spiruliny - czyli z alg morskich. O matko jak to śmierdzi, ale za to jakie efekty robi na twarzy mhhh super.
A z tym obrazkiem to jakaś dziwna historia. Skończyłam "Cztery pory roku" i postanowiłam iść za ciosem i zabrać się za kolejny obrazek tej samej firmy. Przygotowałam materiał, zrobiłam przyborniki nitkowe, zaczęłam wyszywać od dołu - jak zwykle. I proszę państwa nudy, nudy i nudy. Półkrzyżyki kilometrami jednym kolorem. Więc postanowiłam że przejdę wyżej tam może więcej kolorów bardziej urozmaicone bo i krzyżyki i półkrzyżyki i co, i powyższa teoria niezbyt się sprawdziła kurde bo kilka krzyżyków było a potem znowu same półkrzyżyki. i to w dodatku z półkrzyżykami jest tak, że bardzo łatwo się pomylić co uczyniłam kilkakrotnie i wiecie co - zniechęciłam się do tego obrazka. Nie lubię go na teraz, wrócę może do tulipanów za namową Krzysi, a ten wrzucam do szafki.
A dupa rośnie ...
Kącik młodego chemika. Ale fajne było tak sobie przesypywać i mieszać i tworzyć kosmetyk dla siebie. Na szczęście dostaje się wszystko wymierzone i wyważone.
z pociągu ...
Dworzec Centralny w stolicy wygląda bardzo świetliście i reprezentacyjnie :)

21 stycznia 2013

... alibi ...


Wraz z nowym rokiem pewne postanowienia blogowe zostały poczynione. Jednym z nich jest trochę inne pisanie o książkach. Nie jestem typowym recenzentem blogowym a więc od tego roku nietypowo będę pisała o książkach, które mi się spodobały (o tych które są moim zdaniem tego nie warte nie będę wspominała).I tak oto zapraszam na pierwszą księżkę w nowym roku i w nowym wydaniu: "Alibi na szczęście" Anny Ficner - Ogonowskiej.
Książka jest debiutem autorki, z którym w moim odczuciu poradziła sobie świetnie. Książka była świetną lekturą z kilku powodów. Po pierwsze bohaterką jest nauczycielka - więc od razu jakoś cieplej na sercu. Wprawdzie była to polonistka ale większość moich szkolnych przyjaciółek to polonistki (ja bardziej ścisła jestem stanowczo).
Po drugie książka pokazuje pewien psychiczny proces, który jest swoistą walką o siebie. To też nie jest dla mnie temat odległy, może nie koniecznie w tym samym co bohaterka aspekcie ale wiem jakie to trudne wyleźć ze swojej skorupki. Po trzecie w książce jest równowaga między różnymi uczuciami, różnymi emocjami, różnymi wydarzeniami i choć ja bym szybciej "załatwiła" pewne opisane sprawy to i tak czytało się dobrze. Kolejną zaletą było to że książka ma ponad 600 stron i tekst jest wydrukowany dosyć małymi literkami więc czytania jest dużo - a przy dobrych książkach to sama przyjemność!!
I po ostatnie (co poddało mi pomysł na taki właśnie sposób pisania o książce i wracania do niej) to teksty i język autorki, z którymi się utożsamiałam i które jak czytałam były takie jak moje. Czytając niektóre fragmenty widziałam siebie wypowiadającą ten czy inny tekst. I kilka takich, które z różnego powodu chciałam "zachować" znajdują się poniżej.

Wspomnienie z wakacji - praskie metro i wystup a nastup :)

Autorka pięknie pisze o uczuciach i emocjach. Tych dobrych i tych mniej dobrych. I takie oklepane motyle w brzuchu przyjmują od razu inny wymiar.


Pewna wada postawy "dupa na boku" ubawiła mnie do łez!

Niezły tekst. Trzeba opanować, żeby młodzież znowu zażyć :) Ostatnio tekst mój, że jakaś praca domowa była "cienka jak dupa węża" dał wszystkim dużo radości :)

O tak!!


nowe oblicze antykwariatu!! - cudo

lubię ten fragment (i ten lakier do paznokci też)

Bardzo ale to bardzo lubię tę piosenkę, pamiętam ją z filmu chyba "Uprowadzenie Agaty" i ku mojej radości w nowym wydaniu zrobioną przez Piaska - po prostu lubię!!

Jakie proste - prawda? :)

Nowe meteorologiczne zjawisko - czytanie jest bardzo pouczające!!

Książkę polecam stanowczo!!! p.s. żadna książka nie ucierpiała - wszystkie mazańce za sprawą programu do obróbki zdjęć :)


I na koniec jeszcze zapraszam na blog o podróżach i podróżowaniu. Miejsce stworzone ku pamięci wrażeń i emocji. W Wiedniu byłam między świętami a sylwkiem i o tym tam piszę. Zapraszam!