Natchnął mnie do rozpoczęcia eksperymentu tan wpis. Autorka wylicza w nim godziny, które poświęciła na uszycie jednej patchworkowej narzuty. Moim zdaniem Jej wyliczenia są zaniżone, a dokładnie w moim przypadku wygląda to inaczej - a dokładnie więcej godzin mi to zajmuje - przynajmniej tak mi się wydaje. I dlatego zaczynam akcję pod kryptonimem PATCHGODZINA.
I tak zaczynamy od uprania tkanin. Pierze pralka więc tego nie liczę. Czas wrzucania prania i wieszania to około 10 min. Po lekkim przeschnięciu należy materiały wyprasować, bo w moim przypadku kiedy są wilgotne o wiele łatwiej się rozprasowuje. I ta czynność zajęła mi 2h 40 min.
Dlaczego tak dużo? Ponieważ oprócz samego prasowania materiał trzeba pozbawić nitek i farfocli, które tworzą się w czasie prania na brzegach tkanin. Nie wiem jak to jest, ale im dłużej prasowałam tym żelazko było cięższe ... mhhh jakieś nieznane mi prawo fizyki chyba hihi.
Także już mogę zacząć kroić, choć zanim będę to czynić to jeszcze nie ma projektu więc jutro pewnie rysowanie z kalkulatorem w ręku.
M.
suma: 2.40 + 0.10 = 2h 50 min