22 września 2012

... patchgodzina ...

Natchnął mnie do rozpoczęcia eksperymentu tan wpis. Autorka wylicza w nim godziny, które poświęciła na uszycie jednej patchworkowej narzuty. Moim zdaniem Jej wyliczenia są zaniżone, a dokładnie w moim przypadku wygląda to inaczej - a dokładnie więcej godzin mi to zajmuje - przynajmniej tak mi się wydaje. I dlatego zaczynam akcję pod kryptonimem PATCHGODZINA.
I tak zaczynamy od uprania tkanin. Pierze pralka więc tego nie liczę. Czas wrzucania prania i wieszania to około 10 min. Po lekkim przeschnięciu należy materiały wyprasować, bo w moim przypadku kiedy są wilgotne o wiele łatwiej się rozprasowuje. I ta czynność zajęła mi 2h 40 min.


Dlaczego tak dużo? Ponieważ oprócz samego prasowania materiał trzeba pozbawić nitek i farfocli, które tworzą się w czasie prania na brzegach tkanin. Nie wiem jak to jest, ale im dłużej prasowałam tym żelazko było cięższe ... mhhh jakieś nieznane mi prawo fizyki chyba hihi.
Także już mogę zacząć kroić, choć zanim będę to czynić to jeszcze nie ma projektu więc jutro pewnie rysowanie z kalkulatorem w ręku.

M.
suma: 2.40 + 0.10 = 2h 50 min

21 września 2012

... kajam się ...


Moi drodzy czytelnicy - przepraszam ! Obiecuję poprawę :)

Nie wiem jak to jest, czy to zużycie materiału czy jakiś leń perfidny ... no nie wiem ...

Obiecana dawno temu relacja zakupowo materiałowa z wakacji (Niemcy), skąd przywiozłam materiały na cztery projekty. Oczywiście to co zaraz pokażę będzie służyło jako podstawa projektów, ponieważ ilościowo jest materiałów stanowczo za mało.
Najpierw niebieskości, których w swoich zbiorach miałam bardzo niewiele - na koc patchworkowy dla Naili. W czasie materiałowej burzy mózgu postanowiłyśmy iż niebieskie połączymy z żywymi zieleniami i będzie geometrycznie.


Już jutro chcę się za to zabrać i poprać i poprasować materiały.
Następne, różyczkowe materiały posłużą na narzutę dla pewnej młodej damy nazywanej Tysią - czyli dostanie ją córeczka mojej kumpeli.

Ten zestaw, trochę orientalny (chiński), dostałam w prezencie od kochanej szwagierki i  z niego będzie nowa narzuta do mojej sypialni (chyba).


No i moja miłość zarówno kolorystycznie (bo tęczowo) jak i wzorzyście (maziaje). Te tkaniny są tak piękne, że najchętniej nabiłabym je na podobrazia i powiesiła w całości na ścianie. Jeszcze nie wiem co z nich będzie - może będą trumienne i tylko do macania i wzdychania.


Trzy pozostałe kawałki - po prostu mi się podobały - jeszcze nie wiem co z nich będzie, ale na pewno coś fajnego hihi.


W niemieckim sklepie materiałowym była niesamowicie miła atmosfera, właścicielka, która nas obsługiwała była pod wrażeniem goszczenia mnie - osoby z bardzo daleka. Pozytywnie zaskoczyła tym, że lubiła zwiedzać Polskę i wiedziała gdzie mniej więcej jest Białystok co już w ogóle było urocze. Nie wiem czy sympatia do mnie czy do mojego kraju sprawiło że dostałam dosyć wartościowy gratis - a mianowicie dwa zestawy kwadracików, z których powstanie narzuta dla mojej siostry.


Siostra nie jest w stanie określić się kolorystycznie, więc będzie miała kolorowo. Teraz tylko muszę wyszperać jakiś wzór, który uszyję z wykorzystaniem takich kawałków materiału :). Także Sylwuś będziemy szyć :).

M.

p.s. mam nadzieję, że wróciłam ...